W oczekiwaniu na kolejny sezon "Love Island" Karolina Gilon postanowiła pojeździć po świecie, łącząc przyjemne (wypoczynek) z pożytecznym (sprawy biznesowe). Pod koniec kwietnia była w Nowym Jorku, a na majówkę wybrała się do Tajlandii. Tam spotkała ją jednak przykra niespodzianka.
Gilon próbowała dostać się do Wietnamu, a stamtąd na Bali, ale okazało się, że ma podarty paszport. Celebrytka zwróciła się po pomoc do konsula w Bangkoku, który wydał jej zamiennik dokumentu ważny przez siedem miesięcy. Dla Gilon to był cios, bo z takim paszportem nie może pracować na wyspie - prawo w Indonezji pozwala zatrudniać cudzoziemców, jeśli ci mają paszport ważny przynajmniej przez najbliższy rok.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karolina Gilon żaliła się na swój los w mediach społecznościowych, uderzając przy tym w konsula. Skarżyła się, że urzędnik przestał odbierać od niej telefony, a ona z bezsilności nawet się popłakała. Teraz musi się więc zadowolić prawie dwoma tygodniami na rajskiej wyspie należącej do Wietnamu.
Po wielkich trudach dotarłam na Phu Quoc (Wietnam). Jeszcze nie wiem, co dalej. Z Bali raczej się nie uda, więc pewnie zostanę sobie tutaj, a 13 maja zgodnie z planem wrócę do Polski. No cóż. Hej ho przygodo - napisała Gilon pod filmikiem, na którym wyleguje się na hamaku.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" z jednej strony znęcamy się nad "Bring Back Alice" i "Randką, bez odbioru", a z drugiej - postulujemy o przywrócenie w Polsce zawodu swatki (w "Małżeństwie po indyjsku" działa to całkiem sprawnie). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.