Doda nie ma szczęścia w miłości. Po dwóch małżeństwach i kilku medialnych związkach wciąż nie pojmuje, dlaczego jej miłosne relacje szybko dobiegają końca. Jak wyznała w rozmowach z psychologiem w programie Polsatu "Doda. 12 kroków do miłości", zawsze kochała mocno i szczerze. Ale mężczyźni ją zawodzili.
Nie jest tajemnicą, że Doda wciąż żywi urazę do Radosława Majdana. Wielokrotnie mówiła o tym, że notorycznie ją zdradzał. Choć twierdzi, że mu wybaczyła, gdy tylko wspomina ich wspólną przeszłość, nie potrafi ukryć emocji.
Podobnie ma się rzecz z Nergalem. W 2010 r. muzyk mierzył się z białaczką, a jego ówczesna partnerka mocno zaangażowała się w szukanie dla niego szpiku. Doda znacznie przyczyniła się do powiększenia bazy dawców szpiku w całej Polsce. Niestety, walka z chorobą nie zbliżyła jej do ukochanego. Wręcz przeciwnie, rozstali się po kilku miesiącach.
Mój były narzeczony zostawił mnie po tym, jak uratowałam mu życie, po tym, jak schudłam siedem kilo i wypadły mi wszystkie włosy z głowy. Ponieważ po pół roku, kiedy okazało się, że jest chory na białaczkę, zostawiłam wszystko. Jeździłam na koncerty tylko po to, żeby zbierać dawców szpiku - wspomniała Doda w programie Polsatu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doda bez cenzury wyznała, że oglądała Nergala w najgorszym wydaniu. Twierdzi, że jego stan jej nie przeraził, choć mężczyzna zaczął się od niej oddalać. Zdaniem piosenkarki miał już wtedy romansować z inną kobietą.
Wiesz jak spędziłam święta Bożego Narodzenia? Za szybą k...a. Bo wiedziałam, że on tam będzie siedział sam, więc siedziałam też sama. A już wtedy pisał do innej du... Ja go widziałam po sterydach, z obs...ym tyłkiem. On już nie czuł się męski w moich oczach, a ja bardzo go kochałam - zarzekała się.
Choć od rozstania minęło już kilkanaście lat, Doda wciąż ma to za złe Nergalowi. W rozmowie z psychologiem Polsatu ze szczegółami ujawniła, jak lider zespołu Behemoth miał ją poinformować o swojej decyzji.
Zostawił mnie w Dzień Kobiet, jak tylko się wyleczył, jak tylko znalazłam dla niego szpik. Przez telefon. Wiesz, co mi powiedział? Że ja mówię po chińsku, a on po japońsku. Niby oboje jesteśmy skośnoocy, ale nie dogadamy się, bo on teraz jest na planecie "Ja" - szydziła.