Richard Lewis zmagał się w życiu z wieloma przypadłościami. Był uzależniony od alkoholu i kokainy, miał zaburzenia odżywienia związane z obsesyjnym strachem przed przybraniem na wadze. Cierpiał też na depresję. Każdą swoją słabość wykorzystywał w swoich stand-upowych monologach. Kpiąc z siebie, bawił innych do łez.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przestał występować tuż przed wybuchem pandemii, choć grał jeszcze w serialu "Pohamuj entuzjazm". Jak podał serwis "Deadline", Lewis postanowił wreszcie opowiedzieć, co go spotkało i jakie ma plany na przyszłość.
Podczas trasy trzy lata temu pomyślałem sobie: "Jesteś na szczycie, to dobry moment, żeby zejść ze sceny". Czułem się z tym świetnie. Niestety przydarzyło mi się kilka wypadków. Przeszedłem cztery operacje, jedna po drugiej, najpierw pleców, potem ramienia. Wymieniono mi staw barkowy i biodrowy. Wyjątkowy pech, ale takie jest życie - relacjonował komik w swoich mediach społecznościowych.
Dwa lata temu Lewis zaczął nienaturalnie się poruszać, szurał nogami. Na początku myślał, że to uboczny efekt operacji, ale w końcu trafił do neurologa i okazało się, że ma Parkinsona.
Lekarze mówią, że choroba postępuje bardzo powoli. Jestem na odpowiednich lekach, na razie nie jest źle. Skończyłem ze stand-upem. Skupiam się tylko na pisaniu i aktorstwie. Kocham moją żonę, mojego małego szczeniaka, kocham moich przyjaciół i wszystkich fanów. Bóg z wami - zakończył Richard Lewis.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.