Na świecie jest już coraz mniej gazet czy portali, które nie mają na pieńku z księciem Harrym. Szczególnie zaciętą walkę Sussex prowadzi z brytyjskimi tabloidami - "Daily Mail" i "The Sun". W sprawie przeciwko temu drugiemu tabloidowi, a konkretnie jego wydawcy News Group Newspapers (NGN), Harry i jego prawnicy składali ostatnio zeznania.
Jak pisaliśmy, syn króla przedstawił dokumenty, z których wynika, że William otrzymał pieniądze za ugodę z firmą Ruperta Murdocha, znanego multimilionera i właściciela wydawnictw. Według księcia Pałac Buckingham dogadał się z firmą milionera i sprawa rzekomego podsłuchiwania członków rodziny królewskiej zakończyła się po prostu przeprosinami. I tu pojawia się problem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Daily Mail" cytuje wypowiedzi sędziego Timothy'ego Milesa Fancourta, który ma zdecydować, co dalej z tym procesem. Sir Fancourt przyznał wprost, że widzi w tej sprawie "pewne nieścisłości". O co chodzi?
- Co mnie martwi, to faktyczne nieścisłości w obecnie prowadzonej sprawie, w której książę Sussex miał przed 2019 r. nie mieć wiedzy o danych wydarzeniach, stąd nie mógł wnieść pozwu wcześniej, a z drugiej strony proponują państwo poprawkę, zgodnie z którą w 2012 r. zawarto tajną umowę, której był świadomy - powiedział w sądzie Fancourt.
Faktycznie, można się pogubić. Z najnowszych doniesień wynikałoby, że Harry wiedział o umowie z imperium Murdocha, więc w teorii lata temu mógł zacząć wojować z wydawcą "The Sun", a nie - jak twierdził jeszcze przed kilkoma dniami - nie złożył pozwu, bo nie wiedział o sprawie podsłuchów.
David Sherborne, prawnik Harry'ego, próbował wyjaśniać, że gdyby Harry w 2012 r. wniósł sprawę do sądu, wyglądałoby to znacznie inaczej. Sędzia jednak nie ustępował i punktował, że dziś złożony pozew zawiera sprzeczności. Fancourt ma w najbliższym czasie zdecydować, czy w ogóle proces Harry vs. NGN ruszy pełną parą.
Dodajmy, że mediowego giganta oskarżają o nielegalne zbieranie informacji (w tym posłuchy) m.in. piosenkarz Sir Elton John, aktorki Sadie Frost i Liz Hurley, a także Hugh Grant. Książę Harry twierdzi, że brytyjski tabloid zhakował jego pocztę głosową i zatrudnił prywatnych detektywów, którzy mieli śledzić jego i partnerki w latach 2000. "Guardian" donosi, że NGN miał dokonać 100 wpłat na konta współpracowników, którzy rzekomo polowali na księcia i hakowali go. Sussex domaga się 200 tys. funtów zadośćuczynienia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.