Przygody Pszczółki Mai i jej przyjaciela Gucia znane są wszystkim od pokoleń. W polskiej wersji językowej charakternej pszczółce głosu udzieliła aktorka Ewa Złotowska. I choć zjadła zęby na dubbingu, była zmuszona porzucić ukochaną pracę. Zmusiła ją do tego choroba.
Aktorka pierwsze objawy choroby zauważyła jeszcze za życia swojego męża, aktora Marka Frąckowiaka. O swoim schorzeniu i niełatwym życiu opowiedziała TVN-owi.
To się nazywa drżenie samoistne postresowe. To wszystko mówi, jakie miałam życie - same katastrofy i kataklizmy - wyznała.
Choroba tak dała się aktorce we znaki, że mimo tego, że nie chciała się poddać, musiała zrezygnować z ukochanej pracy w dubbingu.
Ja z tym walczę, staram się. Zmienił mi się głos, bo nie trzymam przepony, wszystko dygoce we mnie. Raz jest lepiej, a raz gorzej - powiedziała w wywiadzie.
Czytaj też: Makabra pod Ciechanowem. Szklarz nie żyje
Nie pracuję już w dubbingu, swoje zrobiłam. Reżyserowałam 10 lat - dodaje.
Na szczęście nie musiała odchodzić na zawodową emeryturę.
Wróciłam na scenę, choć na początku po wypadku nie mogłam chodzić. Pomalutku doszło do tego, że na obcasach od wielu lat już tańczę - mówi aktorka.
Artystka zmieniła swoją perspektywę i postanowiła spełnić inne zawodowe marzenia. Niestety, na razie reżyserzy castingów jej odmawiają.
Słyszałam: a jakich partnerów my dla ciebie znajdziemy? Nie zaproponowali mi, żebym pokazała, czy coś potrafię, tylko od razu pełna dyskryminacja - wyznaje rozgoryczona.
Aktorka jednak w zmaganiach zarówno z chorobą jak i spełnianiem swoich marzeń stara sobie radzić, choć nie jest jej lekko. Nie pozostaje nic innego zatem, niż życzyć jej zdrowia i wytrwałości.
Czytaj też: Tusk w żałobie. Śmierć bliskiej osoby