Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu z obsady "Szkła kontaktowego" zniknął Krzysztof Daukszewicz, Artur Andrus i Robert Górski. Było to pokłosie medialnej przepychanki między Daukszewiczem i Piotrem Jaconiem, który poczuł się dotknięty słowami satyryka w "Szkle kontaktowym". Poszło o żart ze "zmianą płci", co dla ojca transpłciowej córki było przekroczeniem wszelkich granic.
Zobacz także: Daukszewicz znów się zagalopował? Jacoń ma dość
Daukszewicz i Jacoń nie szczędzili sobie gorzkich słów w mediach społecznościowych, a w geście solidarności ze "Szkła kontaktowego" odeszli Andrus i Górski. Choć wielu widzów TVN24 stanęło murem za Jaconiem i przyznało mu rację, to Daukszewicz również ma spore grono zwolenników. Jedna z takich osób, pani Maria z Łodzi, zadzwoniła w tej sprawie do "Szkła kontaktowego" 15 sierpnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żal mi bardzo, i muszę to powiedzieć, że nie ma pana Daukszewicza Krzysztofa, nie ma pana Andrusa i nie ma pana Górskiego, a został pan Jacoń - powiedziała fanka "Szkła kontaktowego".
Sianecki, który prowadził feralny odcinek z Daukszewiczem, próbował załagodzić sytuację i zapewnił, że "po nikim to nie spłynęło, przepraszam za wyrażenie, jak po kaczce".
Miałam ochotę powiedzieć to osobiście, bo to nie o kaczkę chodzi, tylko o pana Jaconia, którego więcej w życiu nie będę oglądała - powiedziała bez ogródek pani Maria.
Sianecki od razu zareagował, prosząc ją, by w "Szkle kontaktowym" nie rozmawiała o innych programach, tylko o tym, do którego dzwoni. Pani Maria postawiła jednak na swoim i zwróciła uwagę Sianeckiemu, że "to się zadziało w ‘Szkle’" i będzie o tym rozmawiać. I "na szczęście ma pilota", bo sama może decydować, co oglądać.
Prowadzącemu nie pozostało nic innego jak powiedzieć dyplomatycznie, że "każdy z państwa ma ten przywilej i to prawo, że rzeczywiście może sam decydować". Po czym szybko zmienił temat rozmowy z Tomaszem Jachimkiem, który przemilczał przypomnienie afery z Jaconiem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.