"Ja w swoich sprawach sądowych jestem jak Ally McBeal, wchodzę jak do siebie" – powiedziała kilka lat temu Doda w programie Krzysztofa Ibisza.
Serial Ally McBeal dawno się skończył, a Dorota Rabczewska wraca na salę sądową dość regularnie. Na ogłoszeniu wyroku w ostatniej głośnej sprawie — zastraszania jej byłego partnera Emila Haidara — nie zdecydowała się stawić osobiście. Na sali nie było też jej byłego męża Emila S., który odsiaduje wyrok za inne przestępstwa.
Decyzją Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów Rabczewska została skazana na rok pozbawienia wolności, w zawieszeniu na dwa lata. Musi też zapłacić grzywnę w wysokości 100 tyś. zł. Były mąż piosenkarki również musi zapłacić 100 tyś zł. W jego przypadku sąd był surowszy — kara dla Emila S. to dziewięć miesięcy bezwzględnego więzienia. Wyrok nie jest prawomocny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarze Faktu dotarli do obu stron sądowej batalii. I poprosili o komentarz do wydanego wyroku. W imieniu poszkodowanego Emila Haidara wypowiedział się jego pełnomocnik.
Zobacz także: Wszyscy słyszeli. Oto co zrobiła Holecka na wizji
Sprawa toczyła się w sprawie zlecenia wymuszenia i zastraszenia w celu zmiany zeznań przez mojego klienta Emila Haidara. Dziś zapadł wyrok, przyjmujemy go z satysfakcją. W naszej ocenie kara jest dla zleceniodawców trochę łagodna, więc rozważamy apelację - powiedział adwokat Haidara Jerzy Jurek w rozmowie z dziennikarzem "Faktu".
Na sali sądowej nie była, ale okazji do komentarza wyroku nie mogła przegapić. Doda jak zwykle, jest pewna swego i już zapowiedziała apelację. Jej menadżer przesłał do "Faktu" komentarz w tej sprawie.
Czytaj również: Chciał zobaczyć "Diunę" przed śmiercią. Oto, co zrobił reżyser
Wyrok jest nieprawomocny. Uzasadnienie ustne sądu nic nie wyjaśniło. Cytując je: Nie ma dowodów na winę pani Doroty, ale są poszlaki oparte na medialnych doniesieniach, które wysoki sąd na bieżąco czytał'. Komentarz jest więc zbędny. Oczywiście, że będziemy się odwoływać, zwłaszcza że kulisy całej tej historii opisał dziennikarz śledczy, opierając się głównie na niezaprzeczalnych dowodach - przekazał menadżer wokalistki Rafał Bogacz w oświadczeniu nadesłanym do "Faktu".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.