Drugiego dnia 60. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu Justyna Steczkowska zaśpiewała "Moją krew" zespołu Republika. O występie wokalistki zrobiło się głośno, ponieważ na plecach białej koszuli miała napis "myśl samodzielnie".
Przez wiele osób zostało to odebrane jako polityczny manifest. Jedni poczuli się dotknięci, drudzy zaczęli wytykać gwieździe hipokryzję.
Występ Steczkowskiej był szeroko komentowany przez osoby z branży. W tym temacie wypowiedział się też basista Republiki, Leszek Biolik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Osobiście mnie to zabolało. Nie wiem, jakie były intencje i jakiż to "protest", ale Justyna powinna wiedzieć lepiej. [...] Republika za żadne pieniądze nie zgodziłaby się zaszczycić i wystąpić na festiwalu w obecnej sytuacji. [...]" - napisał muzyk.
Ignoruje Steczkowską i uderza w PiS
O całe zamieszanie zapytano też syna Grzegorza Ciechowskiego. Jak powszechnie wiadomo, on i jego mama, Anna Skobiszewska, są skonfliktowani z członkami Republiki.
Nie interesuje mnie, kogo akurat atakują członkowie byłego zespołu mojego ojca. Raz prowadzą walki sami ze sobą, raz z nami, lub innymi muzykami. Zawsze jest w tym jakiś interes. Absolutnie tego nie śledzę - powiedział Bruno Ciechowski w rozmowie z Plotkiem.
Syn lidera Republiki odniósł się też do zamieszania z występem Justyny Steczkowskiej w Opolu. Szybko jednak temat zszedł na upolitycznioną Telewizję Polską.
Nie mam żadnej wiedzy na temat wykonań piosenek mojego taty w TVP, ponieważ nikt w naszej rodzinie tej partyjnej telewizji nie ogląda. Zdarzały się różnego rodzaju propozycje wypływające z ich strony, jednak od lat konsekwentnie odmawiamy współpracy, o czym wcześniej informowaliśmy. Uważamy, że to kwestia przyzwoitości - podsumował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.