W poniedziałkowym wydaniu "Gościa Wiadomości" z 18 grudnia przytoczono skandaliczne zachowanie pracownika TVP Miłoszka Kłeczka. Dzień wcześniej zaprezentował on modelowy przykład "dziennikarstwa partyjnego".
W "rozmowie" z Łukaszem Kohutem zachowywał się w swoim stylu: obcesowo, przerywał, droczył się i wyśmiewał swojego gościa. Nic dziwnego, że europoseł Nowej Lewicy nazwał go w końcu "funkcjonariuszem PiS".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzień później prowadząca "Gościa Wiadomości" Edyta Lewandowska zaprotestowała, słysząc zarzuty o brak obiektywności w publicznych mediach. W odpowiedzi padł przykład wspomnianego zachowania Kłeczka.
- Kiedy zarzuca się komuś intencjonalnie działanie w złej wierze, to trzeba byłoby to poprzeć faktami - stwierdziła Lewandowska.
No i się zaczęło. Obecna w studiu Wanda Nowicka wygarnęła, co myśli o TVP i jej pracownikach.
- Sposób prowadzenia programu przez pana Kłeczka... Nie nazwę go dziennikarzem, bo on chyba nigdy nawet nie siedział obok dziennikarza. Jeżeli ktoś się fatalnie zachowuje, to może być poddany krytyce. Ja wiem, że wyście się przyzwyczaili do tego, że was nie można krytykować i ruszyć! - mówiła posłanka Lewicy.
W obronie Kłeczka stanęła posłanka PiS. Joanna Borowiak stwierdziła, że "nie wolno obrażać, a pani przyszła obrażać". W studiu wybuchło zamieszanie, padło sformułowanie "To skandal, proszą państwa", a Edyta Lewandowska zaczęła dopominać się o szacunek dla pracownika TVP i swojego kolegi.
- To dziennikarz Telewizji Polskiej - dodała.
- To, że wy go nazywacie dziennikarzem, to nie znaczy, że on ma coś wspólnego z dziennikarstwem - odparła jej Nowicka.