W piątek, 8 września w Arcyksiążęcym Browarze Zamkowym w Cieszynie ruszył dwudniowy Yass! Festival. Największą gwiazdą pierwszego dnia imprezy był Krzysztof Zalewski. To właśnie on zaśpiewał jako ostatni. Muzyk, który karierę rozpoczął w 2002 r., wygrywając drugą edycję "Idola", porwał publikę swoim występem.
Zalewski znany jest także ze swojego społecznego zaangażowania, więc kiedy tylko może, to wyraża zdanie o rządzących i ich potencjalnych koalicjantach. Nie inaczej było w piątek. W przerwie między utworami rzucił więc znane hasło, kryjące się za ośmioma gwiazdkami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pozwolę sobie powiedzieć dwie rzeczy: po pierwsze je... PiS, a po drugie je... Konfederację - rzucił ze sceny Zalewski.
Publiczność zareagowała na to okrzykami i oklaskami. Zalewski na tym nie poprzestał.
- Niezależnie od tego, jaki kto ma program gospodarczy, ja szanuję różne wybory życiowe, jedni wolą Margaret Thatcher, inni Miltona Friedmana, inni socjalizm. Wszyscy mają prawo do swoich poglądów, każdy niech sobie wierzy, w co chce. Ale jak w kraju Oświęcimia i Majdanka wychodzi frajer i mówi, że "nie" dla Żydów i homoseksualistów, to niech spier... - powiedział muzyk.
Nie jest żadnym zaskoczeniem, że ta wypowiedź Zalewskiego szybko trafiła do mediów społecznościowych. Udostępnił ją chociażby Zbigniew Hołdys, który także jest mocno przeciwko rządzącym.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.