W niedzielę 17 września w programie "Kabaret na żywo. Młodzi i moralni" zażartowano z prezydenta Polski. W skeczu o tytule "Z Andrzejem na nartach - Policja" wystąpił Paweł Koślik, znany m.in. z roli Adriana w satyrycznej produkcji "Ucho prezesa".
W rozgrywającej się w "gabinecie Andrzeja Dudy" scenie pojawiła się nawet Doda. Wokalistka zasiadła wygodnie za biurkiem i wyjaśniła, że "wszyscy mi mówią, że powinnam być prezydentem". Jej obecność związana jest oczywiście z promocją jej najnowszego programu, czyli "Doda. Dream Show".
Po prezydenckiego gabinetu przybyli też policjanci, przed którymi głowa państwa miała wygłosić przemówienie. Niestety, pomylił on karki i wydeklamował komiczny tekst na święto strażaków. Sytuację próbowała ratować "Pierwsza Dama", ale jej interwencja wywołała odwrotny efekt. "Prezydent" zaczął bowiem dukać coś po angielsku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pani Ludmiła sprzątała, otworzyła okno, przeciąg był, wszystko zawiało i potem poukładała byle jak... - wyjaśniła "Pierwsza Dama". - Nie dość, że nie czyta, co podpisuje, to jeszcze nie słucha tego, co mówi - dodawała.
"Prezydent" gorączkowo szuka kartki z właściwym tekstem. Po chwili czyta przemówienia, które wzajemnie się wykluczają.
Jestem prezydentem wszystkich Polaków. Co ja zrobię, że każdy chce słyszeć co innego?! - wyjaśnia zdziwionej małżonce.
Głowa państwa postanawia improwizować i po chwili rozkojarza się wzrostem przybyłych policjantów.
Wiadomo. Najwyższy to komendant! U nas jest trochę odwrotnie... - mówi, nawiązując do wzrostu Jarosława Kaczyńskiego.
Kolejną salwę śmiechu wśród publiczności wywołał tekst Pawła Koślika, który stwierdził, że "policjant musi być twardy jak prezydent". Skecz podsumowano zdaniem z zaprzysiężenia głowy państwa. "Przysięgam pilnować konstytucji. Tak mi dopomóż Bóg!" - odczytał prezydent, po czym podarł ją, mówiąc: "A, to też nieaktualne".