Bob Saget był w trakcie trasy ze swoim programem komediowym, gdy gruchnęła informacja o jego nagłej śmierci. Policja wydała komunikat: "Do hotelu wezwano służby do nieprzytomnego mężczyzny. Na miejscu stwierdzono śmierć. Nie znaleziono przy nim narkotyków i nie stwierdzono udziału osób trzecich".
Jego bliscy opublikowali wtedy następujące oświadczenie: Jesteśmy zdruzgotani. Był dla nas wszystkim i musicie wiedzieć, jak bardzo kochał swoich fanów, występy na żywo i rozbawianie innych. Wspominajcie z nami miłość i śmiech, jakie przyniósł na ten świat, ale prosimy was o uszanowanie naszej prywatności w tym trudnym czasie.
Po miesiącu od śmierci aktora w końcu wiadomo, co się z nim stało. Doszło do nagłego urazu głowy.
Eksperci wyjaśnili, że Bob Saget uderzył się przypadkowo w tył głowy, zbagatelizował to i poszedł spać - napisano w oświadczeniu. "Alkohol i narkotyki nie są związane z wypadkiem".
Rodzina aktora zaznaczyła, że jest niezmiernie wdzięczna fanom z całego świata, którzy zalali ją pozytywnymi komentarzami i słowami wsparcia, które niosły ulgę w tym trudnym czasie. Za to wsparcie, jak podkreślają, będą dozgonnie wdzięczni.
Gdy kontynuujemy żałobę, prosimy wszystkim, by pamiętali, jaką miłość i śmiech roztaczał wokół siebie Bob i jaką lekcję dawał nam wszystkim: by być dobrym dla drugiego człowieka i uświadamiać ludzi, że się ich kocha. By stawać czoła trudnym sytuacjom - czytamy.