Jeżeli schwytane aligatory mierzą więcej niż 1,5 metra, Kayla Garvey oddaje je do zakładów przetwórczych. Sprzedaje tam swoje „ofiary” na mięso i wyroby skórzane. Mniejsze okazy na szczęście wypuszcza z powrotem na wolność.
Nieraz biły mnie ogonami, ale ani razu nie byłam w niebezpiecznej sytuacji - czytamy w Metro słowa Kayla'i Garvey.
2/10
To był wielki dzień
0
0
3/10
Nie chce ich krzywdzić
0
0
4/10
Nie mają szans
0
0
5/10
Igranie z ogniem
0
0
6/10
Diabelskie sztuczki
0
0
7/10
Przyjemne z pożytecznym
0
0
8/10
To skomplikowane
0
0
9/10
Kocha to, co robi
0
0
10/10
Uśmiech!
0
0
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
{:external}
Wybrane dla Ciebie
Senior utknął w rurze pod drogowym przepustem. "Zobaczyliśmy głowę człowieka"
Obowiązkowa w każdym domu. Minister podpisał rozporządzenie
Rekordowa liczba bocianów na Słowacji. Powód do radości, ale i niepokoju
Poznajesz tego sportowca? To ważna postać w polskich skokach narciarskich
PKOI na cenzurowanym. Rafał Trzaskowski stawia ultimatum
Dolnośląskie. 64,5 mln zł w zasiłkach powodziowych, dla niektórych po 200 tys. zł
Przejdź na