Zaopiekował się skatowanym Fijo. "Oprawca w roli anioła"
Sprawą skatowanego psa Fijo żyła cała Polska. Zwierzę trafio pod opiekę Fundacji dla Szczeniąt Judyta, a stamtąd do domu tymczasowego. Stworzył go biznesmen Artur S. Jak się okazuje, mężczyna jest oskarżony o 18 poważnych przestępstw i grozi mu wieloletnie więzienie.
Są to m.in. wyłudzenia mienia znacznej wartości, obietnica wręczenie korzyści majątkowej, wymuszenia rozbójnicze i usiłowanie wymuszenia rozbójniczego, przygotowanie do wzięcia zakładnika, zniszczenie mienia, przywłaszczenie mienia znacznej wartości - wylicza sędzia Jacek Klęk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Sieradzu.
"Zakochałem się w tym psie"
Fijo miał zmiażdżony kręgosłup, połamane żebra, stłuczoną szczękę i wybite zęby. Piesek został kaleką - cierpi na paraliż tylnych łap. Oskarżony o skatowanie zwierzęcia został Bartosz D., który podczas środowej rozprawy odmówił składania wyjaśnień. Wcześniej nie przyznał się do winy, utrzymując, że był pijany i przypadkiem przewrócił się na psa. Byłemu właścicielowi Fijo grożą trzy lata więzienia.
Jak podaje "Polska The Times", Artur S. do Torunia przyjechał specjalnie na proces. „Zakochałem się w tym psie” - mówił do telewizyjnych kamer w sądzie. Na jego widok część widzów zareagowała oburzeniem.
Gorąca linia
Miałem gorącą linię w telefonie. Dzwonili do mnie pokrzywdzeni przez Artura S. i mówili, że to wszystko niewiarygodne. Człowiek, który tak zaszkodził innym występuje teraz publicznie w roli anioła. Skarżyli się, że w sprawach sądowych Artur S. przedstawia się jako człowiek bez majątku. Pytali, jakim cudem stać go więc na opiekowanie się chorym Fijo - mówi Paweł Kaźmierczak, reporter TVP2, który od 3 lat śledzi sprawę Artura S.
Kilkaset stron aktu oskarżenia
Z ustaleń dziennikarza wynika, że Artur S. kierował grupą, która wymuszała pieniądze od innych przedsiębiorców. Jej członkowie są podejrzani między innymi o wymuszenia rozbójnicze, szantaże, podpalenia, a także grożenie porwaniem syna jednemu z pokrzywdzonych.
Nazwisko biznesmena z okolic Łodzi jest dobrze znane w Prokuraturze Okręgowej w Sieradzu. „To potężna sprawa gospodarcza. Sam akt oskarżenia liczył sobie kilkaset stron” - mówią tamtejsi śledczy.
Pomówienia
Proces nowego właściciela psa toczy się przed Sądem Okręgowym w Sieradzu. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. "Już tylko się uśmiecham, gdy słyszę o tych rewelacja Expressu Reporterów. Pawła Kaźmierczaka i TVP pozwałem za te reportaże do sądu. Sprawa toczy się w Warszawie chyba od półtora roku. Zostałem pomówiony i oszkalowany" - twierdzi biznesmen.
Fijo dobrze traktowany
Artur S. jest przekonany, że ostatecznie zostanie uznany za niewinnego. Faktem pozostaje, że biznesmen nigdy nie był podejrzewany o złe traktowanie zwierząt. Mężczyzna zapewnia, że opiekuje się niepełnosprawnym Fijo najlepiej, jak potrafi.