22 lipca Niantic, twórcy superpopularnej gry na komórki "Pokemon Go", zorganizowali w Chicago gigantyczny festiwal dla fanów swojej produkcji. Miało być mnóstwo atrakcji, była wielka porażka - godziny czekania w kolejce do wejścia, problemy z połączeniem internetowym i w końcu z samą grą. Zaczęła się fala pełnych oburzenia wpisów w sieci, a szef firmy został wygwizdany po wyjściu na scenę. Perfekcyjny dzień dla twórców i fanów nie wypalił.
Grupa aż 20 tys. gości nie zaważyła jednak absolutnie na tym, że już dzień później Niantic odnotował rekord przychodów. Wszystko za sprawą aktualizacji, która dodała do gry pierwszego legendarnego pokemona - Lugia. Gracze z całego świata rzucili się do poszukiwania i walki z rzadkim stworem, a w międzyczasie płacili za ułatwienia twardą walutą. W ciągu ledwie jednego dnia łączna liczba wpłat sięgnęła 5,8 mln dolarów, czyli ponad 20 mln złotych!
Chociaż w Polsce popularność "Pokemon Go" spadła i już nie widać pielgrzymek ze smartfonami do dziwnych miejsc w miastach, gra cały czas zarabia krocie. Jednak zarobek z 23 lipca to absolutny rekord od momentu premiery.
Źródło: IGN
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.