Matka Szymona zorientowała się, że coś jest nie tak, kiedy przyszła odebrać Szymona ze żłobka. Zaskoczone opiekunki odpowiedziały, że chłopiec w ogóle nie został dzisiaj pozostawiony w placówce. 1,5-roczny chłopiec spędził w rozgrzanym aucie około dziewięciu godzin.
Śmierć 1,5-rocznego Szymona ze Szczecina. Poruszające słowa świadków
Auto matki Szymona – hyundai z przyciemnianymi szybami – stało około dwóch metrów od wejścia do żłobka. Ponieważ fotelik był umocowany tyłem do kierunku jazdy, nikt nie zauważył, że w pojeździe wciąż znajduje się 1,5-roczny chłopiec.
Przeczytaj także: Myślała, że jej synek jest w domu. 5-latek umierał w rozgrzanym aucie
Kiedy tylko matka Szymona zrozumiała, co się stało, natychmiast pobiegła wyciągnąć syna z pojazdu. Ten moment został zrelacjonowany przez świadków zdarzenia w rozmowie z dziennikiem "Fakt". Widok kobiety, której przed momentem zawalił się cały świat, głęboko nimi wstrząsnął.
Chyba już go nigdy w życiu nie zapomnę. Kobieta, słaniając się na nogach, powtarzała co chwila słowa: "o Jezu, o Jezu, obudź się mój bąbelku" – opowiadał świadek "Faktowi".
Przeczytaj także: Matka zostawiła dziecko w nagrzanym aucie. Maluszek ze Szczecina zmarł
Niedługo później na miejscu zjawił się ojciec 1,5-rocznego malucha. Na widok zmarłego synka mężczyzna miał wpaść w rozpacz. Tak jak jego partnerka nie był w stanie utrzymać się na nogach, a nawet zaczął uderzać głową w krawężnik.
Na wieść o śmierci syna osunął się na ziemię i płacząc, uderzał głową w krawężnik – opowiedział świadek ("Fakt").
Przeczytaj także: Śmierć w rozgrzanym aucie. "Ojciec usiadł i uderzał głową w krawężnik"
Reanimacja Szymona trwała godzinę, jednak ratownicy nie zdołali przywrócić u chłopca funkcji życiowych. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Matka zmarłego chłopczyka usłyszała zarzut, a w przypadku udowodnienia winy sąd może skazać ją na karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.