Jak informuje portal Mirror, Alfie Yardley zażywał antybiotyki przez kolejne pięć dni. Jednak ku rozczarowaniu chłopca i jego opiekunów, zapisany przez lekarza środek w żaden sposób nie poprawił stanu 10-latka.
Dziecko zachorowało na nowotwór. Objawem był guzek
Z powodu braku poprawy stanu zdrowia chłopiec był zmuszony po raz kolejny udać się do lekarza. Wówczas lekarz skierował 10-latka na badanie ultrasonografem w ramach przygotowań do późniejszego poddania się biopsji – personel medyczny zakładał, że konieczne jest usunięcia węzła chłonnego w szyi małego pacjenta.
Przeczytaj także: Zmagała się z rakiem skóry. Influencerka nie żyje
W toku testów okazało się, że stan chłopca jest znacznie poważniejszy niż początkowo zakładano. Badania wykazały, że dziecko choruje na raka jamy nosowo-gardłowej. Nowotwór był już w trzecim stadium.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: Noworodek z polimelią. Zdjęcia z Indii obiegły światowe media
Głos na temat stanu zdrowia chłopca zabrała jego ciocia. Jak relacjonowała w rozmowie z gazetą "The Liverpool Echo", już samo czekanie na wyniki badań były dla całej rodziny ogromnie stresujące, a diagnoza ogromnie ich przeraziła. Na szczęście lekarz prowadzący 10-latka daje mu wysokie szanse na wyleczenie.
Oczekiwanie na wyniki było koszmarem, (...) otrzymaliśmy druzgocącą wiadomość, że to nie był chłoniak, a Alfie ma raka jamy nosowo-gardłowej trzeciego stopnia. Na szczęście nie rozprzestrzenił się dalej niż jego głowa i szyja, a jego lekarz prowadzący jest przekonany, że nowotwór jest uleczalny i Alfie zostanie wyleczony. Jest prawdziwym wojownikiem – podkreśla ciotka chłopca w wywiadzie dla "The Liverpool Echo".
Przeczytaj także: "Muszę się z tego śmiać". Pies zmasakrował mu palec i uratował tym życie
Alfie Yardley przeszedł już przez intensywną chemioterapię oraz przeszedł terapię wiązką protonów i immunoterapii. Według lekarzy, którzy opiekują się chłopcem, obecnie nowotwór jest w stanie remisji.