W magazynie "Polska i Świat" na TVN24 przybliżono dramatyczną historię 10-letniego chłopca, który od kilku lat był torturowany przez ojczyma w Luboniu pod Poznaniem. Chłopiec wykorzystał chwilę i uciekł na komisariat, by o wszystkim opowiedzieć policjantom.
Czytaj także: 10-latek przyszedł na komisariat. Wydał swojego ojczyma
Pukał przez szybę do komisariatu, dlatego podeszłam. Był bardzo smutny i roztrzęsiony, był w samych papciach, rozdartej koszulce - mówi sierż. Monika Korfany z Komendy Powiatowej Policji w Rawiczu, w programie TVN24.
Policjantka od razu wiedziała, że sprawa jest bardzo poważna. 10-latek opowiedział, że nie chce wracać do domu, a kiedy z niego wychodził zostawił kartkę z informacją " nie wracam, uciekłem". Chłopiec przyznał się na policji, że jest głodny. Opowiedział, że sam nie mógł zaglądać do lodówki, bo ojczym wiązał mu ręce i kazał klęczeć.
Zapytałam się, czy chce coś zjeść, czy jest głodny. Chłopiec odparł, że tak, ponieważ w dniu wczorajszym gdy dostał karę od taty, mama przyniosła mu dwie skibki chleba i kubeczek wody. Na to tata wpadł i zabrał mu ten posiłek - opowiada sierż. Monika Korfanty w magazynie "Polska i Świat".
Policjantka wyjawiła także, że 10-latek nie mógł spać na łóżku, a gdy położył głowę na poduszce został pobity. Według sadystycznego ojczyma kary miały go uszlachetniać.
44-letni Robert H. został aresztowany. 10-latek trafił do placówki opiekuńczej w Kobylnicy. Zdaniem psychologa zeznania chłopca są spójne i prawdziwe. Matka 10-latka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznała, że maż się nad nią znęcał. Kobiecie zabrano prawa rodzicielskie. O dalszym losie dziecka zadecyduje sąd rodzinny. Rodzinie odebrano także 4-letniego syna, który prawdopodobnie trafi do rodziny zastępczej.
44-letni Robert H., który ukończył psychologię obsesyjnie kontrolował każdy aspekt życia 10-letniego pasierba. Kazał mu pisać sprawozdania z tego co robił każdego dnia, podglądał go za pomocą kamery, ale przede wszystkim znęcał się psychicznie i fizycznie nad chłopcem.
Kiedy horror chłopca został nagłośniony komendant komisariatu policji w Luboniu Dariusz Majewski otrzymał wiele wiadomości od mieszkańców Lubonia z komentarzami w tej sprawie.
Zawinili wszyscy. My, dorośli, zawiedliśmy. Coś w tym musi być rzeczywiście - mówi Dariusz Majewski.
W magazynie TVN24 poproszono o komentarz w sprawie chłopca Jolantę Zmarzlik, która pomaga dzieciom - ofiarom przemocy. Specjalistka twierdzi, że w tym przypadku zawiniła nie tylko matka, która nie ochroniła chłopca, lecz także m.in. nauczyciele w szkole i ośrodek pomocy społecznej.
To jest wina nauczycieli w szkole, wina ośrodka pomocy społecznej, wina zespołu interdyscyplinarnego, który tam zawiadował niebieską kartą, że nikt nie przyjrzał się dostatecznie dobrze sytuacji tego dziecka - twierdzi Jolanta Zmarzlik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Służby miały wiedzieć, że w domu panuje przemoc już od 2018 r. Wówczas pracownik MOPS zauważył ślady pobicia matki.
Biegły sądowy nie dopatrzył się potrzeby zastosowania daleko idących środków i sąd umorzył postępowanie - informuje Małgorzata Machalska, burmistrz miasta Luboń.