Niemiecka prokuratura żąda pięciu lat pozbawienia wolności dla byłego strażnika z obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Josefowi Schützowi zarzuca się, że w latach 1942-1945 brał udział w zabójstwie 3518 więźniów. Nie przyznał się do winy.
Były strażnik z obozu koncentracyjnego
Zarzuty przeciwko mężczyźnie obejmują m.in. podżeganie do "rozstrzelania sowieckich jeńców wojennych" czy też mordowanie więźniów "za pomocą trującego gazu cyklonu B".
Akceptował pan dehumanizację ofiar i pogodził się z nią - powiedział we wtorek prokurator Cyrill Klement.
Oskarżony nie tylko nie przyznaje się do winy, ale utrzymuje, że nigdy w obozie nie był. Twierdził, że czasie wojny nie pracował jako strażnik, a jako robotnik rolny w Pasewalku (Meklemburgia-Pomorze Przednie). Prokuratura jest jednak w posiadaniu dokumentów z obozu, gdzie widnieją dokładne dane 101-latka.
Czytaj także: Sąd nie miał litości. Procesem 16-latka żyją Stany
Nawet jeśli Schütz zostanie skazany prawdopodobnie nie trafi do więzienia. Niedawno skończył 101 lat i jego stan zdrowia na to nie pozwala. W trakcie procesu także przebywa na wolności. Wystąpienie obrony zaplanowano na 1 czerwca.
Obóz został założony w lipcu 1936 roku w miejscowości Sachsenhausen pod Berlinem. Działał do 1945 roku i przez ten czas przeszło przez niego około 200 tys. osób w tym: Polacy, Niemcy, Rosjanie, Żydzi, Romowie. W obozie zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób, ale dokładna liczba nie jest znana.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.