Lucia Ronda jest mieszkanką Pawii w regionie Lombardia. Pod koniec kwietnia w domu opieki, w którym przebywała, stwierdzono ognisko koronawirusa. Po przebadaniu okazało się, że starsza kobieta również jest zakażona.
Po przewiezieniu jej do szpitala wydawało się, że niewiele da się zrobić. Po kilku dniach stan Lucii Rondy jednak ustabilizował się. Choć nadal musiała być podłączona do respiratora, to udało się zbić wysoką gorączkę, a po dziesięciu dniach od przywiezienia do szpitala stwierdzono, że jej stan zdrowia zaczyna się poprawiać.
Stulatka wyleczona z COVID-19
O historii pisze "Corriere della Sera". Najbliższą osobą dla Rondy, która sama nie miała dzieci, jest jej siostrzeniec Paolo Beduschi. Jak opowiadał gazecie, przez cały czas pobytu cioci w szpitalu pozostawał z nią w kontakcie przez Skype'a.
Gdy z nią rozmawiałem, zawsze powtarzała "czuję się w porządku, wszyscy traktują mnie bardzo dobrze". To ona sprawiała, że przestawałem się martwić. Lekarze byli niesamowici. W tamtym okresie na zakażonych z domów opieki wszyscy stawiali krzyżyk. W przypadku mojej cioci niesłusznie. Medycy dokonali cudu - mówił poruszony Beduschi.
W czasach, gdy rodziła się Lucia Ronda, technicznymi nowinkami wciąż były telefon i samochód, a Polska znajdowała się jeszcze pod zaborami. Zdążyła przeżyć dwie wojny światowe, a w międzyczasie epidemię hiszpanki. W czasie swego długiego życia kobieta poznała wiele osób, między innymi kardynała Giovanni Montiniego, przyszłego papieża Pawła VI. Teraz, w latach 20. XXI wieku, miała okazje zdmuchnąć świeczkę na swoim urodzinowym torcie.
Uważam to zdmuchnięcie za dobry znak. Mówimy przecież o chorobie, która dotyczy głównie płuc - komentuje jej siostrzeniec.
Zobacz także: Koronawirus w Polsce. Dr Michał Sutkowski: noszenie maseczek na świeżym powietrzu nie ma sensu
Podziel się dobrym newsem! Prześlij go nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.