Do zaginięcia 13-letniego Dylana Redwine'a doszło w listopadzie 2012 roku. Zdaniem prokuratury poprzedniego dnia chłopiec rozmawiał ze swoim tatą. Miał wcześniej widzieć zdjęcia ojca przebranego w damskie ubrania i jedzącego ekskrementy.
13-latek był zniesmaczony tym, co zobaczył. Całkowicie zepsuta relacja z chłopcem wywołała u oskarżonego wściekłość – ocenił prokurator Fred Johnson.
Nie przejął się zaginięciem syna. Zgasił światło i poszedł spać
Zdarzenie miało miejsce w miejscowości Vallencito w amerykańskim stanie Kolorado. Mark Redwine powiedział na sali sądowej, że feralnego dnia zostawił syna samego w domu. Kiedy wrócił, 13-latka miało już nie być.
Na miejsce przybyły ekipy poszukiwawcze, które rozpoczęły przeczesywanie okolicznych lasów. Niczego nie udało się znaleźć. Zdaniem prokuratury gasnące o godz. 23 światło w domu Redwina wskazuje, że nie przejął się bardzo zaginięciem syna.
Czaszka 13-letniego Dylana została znaleziona w lesie trzy lata później przez przypadkowe osoby. Patolodzy sądowi odkryli na niej ślady uderzenia tępym narzędziem. W salonie oskarżonego znaleziono niewielkie ślady krwi, zaś pies tropiący odkrył na jego ubraniach zapach ludzkich zwłok.
Obrońca Redwine'a John Moran argumentuje jednak, że chłopiec już wcześniej konfrontował się z ojcem w sprawie zdjęć. Nie doznał wtedy jakiejkolwiek krzywdy. Adwokat dodał, że fotografie pochodzą z prywatnego archiwum i prokuratura nie może udowodnić jakiegokolwiek związku pomiędzy nimi a śmiercią syna.
Zaginięcie 13-letniego Dylana. Jego ojciec został oskarżony o morderstwo
Sprawa stała się głośna w 2013 roku za sprawą programu interwencyjnego "Dr. Phil". Prowadząca przybliżyła telewidzom historię zaginięcia Dylana. Po materiale doszło do debaty między rodzicami chłopca – Markiem Redwinem i Elaine Hall, którzy zaczęli wzajemnie przerzucać się oskarżeniami.
Ojciec 13-latka został postawiony w stan oskarżenia w 2017 roku. Ława przysięgłych zdecydowała, że powinien odpowiedzieć za morderstwo drugiego stopnia i znęcanie się nad dzieckiem.
Wyrok w sprawie zapaść miał w 2020 roku. Kolejne zaplanowane rozprawy były jednak przekładane ze względu na pandemię COVID-19. Oskarżonemu grozi 48 lat więzienia.
Obejrzyj także: Policjanci wreszcie złapali zabójcę. Śledztwo trwało ponad 10 lat