Choć 17 lipca minęło już 14 lat od zaginięcia Iwony Wieczorek, tragiczna historia młodej gdańszczanki nadal wzbudza ogromne emocje. Przełom w sprawie zapowiadano już wiele razy, ale nic z tego nie wniknęło.
Niedawno media obiegła wieść, że policjanci szukają kierowcy białego fiata cinquecento, który może mieć związek z zaginięciem Iwony Wieczorek. Nadal nie wiadomo, czy ustalono tożsamość kierowcy.
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", od marca 2019 roku sprawę zaginięcia 19-letniej Iwony Wieczorek prowadzi małopolski wydział Prokuratury Krajowej, podległy prokuratorowi Piotrowi Krupińskiemu. Ten na antenie Radia 357 przyznał, że w pierwszych tygodniach po zaginięciu policja popełniła błędy, które przyczyniły się do skomplikowania tej sprawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bonda o sprawie Iwony Wieczorek: symbol porażki organów ścigania
Katarzyna Bonda - autorka kryminału, inspirowanego tą tragiczną historią, w rozmowie z Onetem podkreśliła, że jej zdaniem "sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek to hologram porażki organów ścigania".
Nie wiemy właściwie nic. Nie znamy początku tej historii. To idealne warunki dla sprawcy, żeby inscenizować wydarzenia i manipulować śledztwem - zauważyła pisarka w wywiadzie.
Bonda dodała, że "nazwisko osoby winnej zaginięcia znajduje się w pierwszych tomach akt sprawy". - To, co robiono potem, zawierało już błąd, który jest powielany niczym w źle wyprodukowanej matrycy - stwierdziła.
Przed zaginięciem Iwona Wieczorem bawiła się w sopockim Dream Clubie, skąd zdecydowała się wrócić pieszo do domu w Gdańsku. Ostatni raz kamery zarejestrowały ją o godz. 4.12 na ul. Jantarowej, w pobliżu wejścia na plażę nr 63.
Czytaj także: Co się stało z Iwoną Wieczorek? Przejmujące słowa matki
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.