Jak informuje CBS, Dyllan Whittenburg oraz dwóch innych chłopców i dziewczyna spacerowali po Roxborough State Park. W pewnym momencie towarzysze 14-latka wkroczyli na zamarznięte jezioro. Nagle załamał się pod nimi lód.
Przeczytaj także: Marcin Prokop szczerze o ojcu. "Myślisz o tym, żeby się nie zabić"
Próbował ratować tonących przyjaciół. Przypłacił to życiem
Yvonne Wenzel, ciotka zmarłego 14-latka, podzieliła się z mediami relacją ze zdarzenia. Jak opowiadała CBS, na widok przyjaciół w opałach Dyllan Whittenburg podbiegł do jeziora i zanurkował. To był niestety fatalny błąd. Próba udzielenia pomocy się nie powiodła i wkrótce odważny nastolatek sam zaczął tonąć.
Dyllan zauważył, że doszło do niebezpiecznej sytuacji i po prostu zaczął biec, (...) zanurkował do wody. Niestety Dyllan utonął, nie znalazł się nikt, kto wystarczająco szybko by go wyciągnął – relacjonowała Yvonne Wenzel (CBS).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Troje nastolatków, których próbował uratować Dyllan Whittenburg, zostało uratowanych przez strażaków z West Metro Fire Rescue (WMFR). Wykorzystali oni węże, liny i przedłużacze, przy użyciu których dosięgnęli tonących i wyciągnęły ich z jeziora. Nie zdążyli jednak dotrzeć na czas do 14-latka.
Kiedy Dyllan Whittenburg został wydobyty z wody, na ratunek było już za późno. Chłopiec zmarł w szpitalu zaledwie dzień po swoich 14. urodzinach. Whittenburg znalazł się w najgłębszej części jeziora, więc nawet użycie specjalistycznego sprzętu nie pomogło. Ostatecznie na pomoc musiano wezwać nurka.
Przeczytaj także: Kraków. Zderzenie auta z dzieckiem na koniu. Co się stało?
Okoliczności tragedii zostaną zbadane przez policję pod nadzorem prokuratury. Dzień po śmierci Dyllana Whittenburga nad jeziorem w Roxborough State Park obyło się czuwanie z udziałem osób, które poruszyła śmierć 14-latka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.