Przypomnijmy, że dramat rozegrał się w 2021 roku. Pobitego 17-latka znaleziono 12 listopada w mieszkaniu w centrum Gniezna (woj. wielkopolskie). Chłopak miał poważne obrażenia głowy. 17-latek trafił do szpitala, ale mimo wysiłków lekarzy jego życia nie udało się uratować.
Prokuratura twierdziła od początku, że chłopaka pobił jego 19-letni kolega. Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzut spowodowania choroby realnie zagrażającej życiu nastolatka.
Czytaj także: Wysyp memów po wyborach. Polacy pękają ze śmiechu
Wśród dowodów było nagranie z telefonu komórkowego ofiary. Sąd odtworzył je w trakcie procesu bez udziału publiczności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na nagraniu widać, jak oskarżony zadaje ciosy i cierpienie pokrzywdzonemu, który bezwładnie leży na posadzce. Nie jest w stanie się podnieść ani bronić - zdradził w mowie końcowej prokurator Wojciech Markiewicz.
Sąd zmienił wyrok. Stanowcze słowa matki
Początkowo w Sądzie Okręgowym Dawid F. usłyszał wyrok 25 lat więzienia. W Sądzie Apelacyjnym skład sędziowski zmienił jednak kwalifikację prawną czynu, z zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem na zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Zamiast 25 lat więzienia, mężczyzna spędzi za karatami 15 lat.
Mimo iż od zabójstwa minęło ponad 2 lata, matka zamordowanego Mateusza nigdy nie będzie w stanie wybaczyć jego oprawcy.
Nie mogę się z tym pogodzić. Nigdy nie wybaczę mu, że zabił mojego ukochanego syna - powiedziała dla "Super Expressu" załamana mama Mateusza Haremzy.
Warto podkreślić, że gdyby nie tragedia, dwa tygodnie później Mateusz świętowałby swoje osiemnaste urodziny. Wszystko było już umówione i praktycznie dopięte na ostatni guzik. Niestety zamordowany Mateusz nie doczekał tego dnia.