Wizz Air zaliczył gigantyczną wpadkę. Do samolotu lecącego z Gruzji do Polski 17 września obsługa lotu nie załadowała bagaży. Aż 250 pasażerów zostało bez rzeczy prywatnych.
Żaden bagaż nie przyleciał samolotem, którym przylecieli wszyscy pasażerowie. W trakcie lotu też była dziwna sytuacja: pilot przez całą drogę się nie odzywał. Jak lecieliśmy w tamtą stronę, to nas powitał na pokładzie, przedstawił załogę, mówił którędy lecimy i tak dalej. Podczas tego feralnego lotu - nic. Dopiero już po wylądowaniu w Gdańsku, w trakcie kołowania pod terminal, pilot po angielsku powiedział "nie mamy waszych bagaży". I tyle - relacjonują zirytowani podróżni, cytowani przez Radio Gdańsk.
Trudno się dziwić, że ludzie byli wściekli, bo byli np. podróżni z Ostródy, którzy w bagażu mieli kluczyki od samochodu, a samochód stał na płatnym parkingu przy lotnisku.
Sytuacja na lotniku w Gruzji była bardzo napięta. W pewnym momencie personel zaczął wpuszczać pasażerów na pokład samolotu bez sprawdzania dokumentów. Samolot był opóźniony o 2 godziny i 20 minut.
Czytaj także: "Nie widziałem czegoś takiego". Rosja ma nową broń
Skandal z udziałem samolotu Wizz Air.
Podróżni na lotnisku złożyli oczywiście druki reklamacyjne. Pracownicy linii poinformowali ich, że linia ma 21 dni na dostarczenie ich bagaży do domu.
Wizz Air potwierdza, że z przyczyn operacyjnych bagaże z lotu nr W61730 nie zostały zabrane na pokład samolotu. Linia dokłada wszelkich starań, aby dostarczyć bagaże następnym dostępnym lotem. Wizz Air szczerze przeprasza wszystkich pasażerów za zaistniałe niedogodności - czytamy w oświadczeniu przesłanym przez Annę Robaczyńską z biura prasowego Wizz Air.
Czytaj także: 14 tys. zł napiwku. Kawiarnia idzie z klientem do sądu