We wtorek (23 stycznia) przed godziną 9 rano strażnicy miejscy patrolowali ulicę Kijowską w Warszawie. W pewnym momencie dostrzegli klęczącą na chodniku młodą kobietę. Wzywała pomocy.
Funkcjonariusze zatrzymali samochód i podbiegli do płaczącej 29-latki. Ta trzęsła się z zimna, miała przemoczone ubranie, a twarz i ręce sine. Jak się okazało, kobieta spędziła prawie dwie godziny leżąc w śniegu. Nie miała siły wstać i samodzielnie utrzymać się na nogach. Gdy zdołała się podnieść, usiłowała zatrzymać przejeżdżające samochody. Bezskutecznie.
Strażnicy okryli kobietę kocami termicznymi i wezwali na miejsce pogotowie ratunkowe. Ratownicy medyczni zdecydowali, że kobietę należy przewieźć do szpitala. 29-latka otarła się o śmierć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podobne historie zdarzają się każdego dnia. Choć nadeszła odwilż, długotrwały pobyt na dworze może być śmiertelnie niebezpieczny . Nadal łatwo o wychłodzenie, które może skończyć się tragicznie - przypomina straż miejska.
Kolejny taki przypadek
To kolejna taka sytuacja opisywana przez służby w ostatnich dniach. Wczoraj informowaliśmy o 47-letnim mieszkańcu Lublina, który klęczał na śniegu na poboczu drogi. Mężczyzna nie miał siły się poruszać i również próbował zatrzymać przejeżdżające samochody. Uratował go dopiero policyjny patrol. Warto zaznaczyć, że 47-latek był trzeźwy.
Mogłoby się wydawać, że po tym, co pod koniec ubiegłego roku spotkało nastoletnią Natalkę z małopolskiego Andrychowa, zarówno przechodnie, jak i kierowcy, wykażą się większą empatią. W takich sytuacjach reakcja ludzi jest kluczowa i może uratować czyjeś życie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.