1 grudnia policja znalazła ciało Hewitta w jego domu w Flint. Wstępne ustalenia mundurowych wskazują na samobójstwo. Asystentka komendanta, Kate Robertson, potwierdziła, że doszło do "aktu samookaleczenia".
Dzień wcześniej Hewitt został uchwycony na nagraniu, gdy rzekomo wykonuje gesty w kierunku Bohana Dixona, piłkarza Warrington Town FC. Incydent miał miejsce po strzeleniu gola przez jego drużynę, co wywołało napięcia na stadionie Cal.Delivery, gdzie doszło również do rzucania przedmiotów na boisko.
Czytaj także: Janusz Waluś wrócił do Polski. Córka o ich relacji
Nagranie szybko obiegło media społecznościowe. Chester FC wyraził "gniew i rozczarowanie domniemanym aktem rasizmu" oraz zapowiedział przekazanie dowodów policji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
52-latek wykonał wulgarny gest na meczu. Chester zabrał głos
Klub dodał, że "rasizm nie ma miejsca w sporcie ani społeczeństwie" i że sprawca otrzyma bezterminowy zakaz wstępu na mecze.
Wkrótce potem klub poinformował, że żalem Chester FC dowiedział się o tragicznej śmierci osoby zaangażowanej w incydent.
Myśli wszystkich osób w klubie są z jego rodziną i przyjaciółmi - czytamy w komunikacie.
Policja w Cheshire potwierdziła, że mężczyzna miał zostać przesłuchany w związku z zakłóceniem porządku publicznego. Po jego śmierci sprawa została przekazana do Niezależnego Biura ds. Postępowań Policji (IOPC).
Rodzina i sąsiedzi Hewitta są w szoku. Jego szwagierka, Mia Nicholson, opisała na Facebooku ten czas jako "prawdziwie dewastujący" dla rodziny.