Polskie służby dopięły swego. Mariusz Majewski, podróżnik, który został w Kongo skazany na dożywocie, jest już na wolności.
Polska Agencja Prasowa (PAP) nieoficjalnie ustaliła, że Polak przyleciał we wtorek do Brukseli, gdzie przebywa w polskim konsulacie.
Zatrzymany w Demokratycznej Republice Konga i niesłusznie skazany Polak, pan Mariusz Majewski, jest już bezpieczny w Europie. Dziś rano w końcu mogliśmy porozmawiać - napisał na platformie X szef resortu spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że 23 marca Polak stanął przed trybunałem wojskowym w Kongo i postanowiono mu zarzuty dotyczące sabotażu i niszczenia instalacji Sił Zbrojnych Kongo.
Mariusz Majewski miał zdaniem śledczych: "zbliżać się do linii frontu z milicjantami grup Mobondo; przemieszczać się po linii frontu bez autoryzacji właściwych władz oraz bez towarzystwa wykwalifikowanych agentów; robić zdjęcia wrażliwych i strategicznych miejsc; potajemnie obserwować działania wojskowych".
W czwartek, 23 maja, z Demokratycznej Republiki Konga napłynęły wieści, że polski podróżnik został skazany przez tamtejsze władze na karę dożywotniego więzienia za szpiegostwo.
My wszyscy wiemy, że są to pomówienia, że po prostu znalazł się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiedniej porze. Zawdzięczamy to prezydentowi Dudzie i jego wizycie w Rwandzie, że Polacy są tam persona non grata - mówiła "Faktowi" Renata Mackiewicz, ciocia skazanego Polaka.
Czytaj także: Czy Dariusza W. zabiła żona? Biegli zabrali głos
Rodzina Majewskiego prosi o wsparcie
Sprawa była bardzo trudna i zagmatwana. Rodzina podróżnika zdecydowała się założyć zbiórkę pieniędzy na pokrycie kosztów związanych z pobytem Mariusza Majewskiego w kongijskim więzieniu i pomoc prawną.
Bliscy znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej.
— Od lutego poszły ogromne pieniądze żeby mógł kupić dostęp do wody, żeby mógł kupić dostęp do telefonu, żeby jakieś jedzenie mu tam dostarczono. No bo trudno żyć na misce ryżu z fasolą. Mariusz ma czworo małych dzieci, które zostały teraz praktycznie bez środków do życia. Firma upadła prawie, konta zablokowane, bo on się zajmował wszystkim. Mamy do zapłacenia ogromne rachunki — mówi "Faktowi" Renata Mackiewicz.