60 sierot z ukraińskiego domu dziecka w Mariupolu tuż po wybuchu wojny zostały bezpiecznie przetransportowane do Polski. Trafiły do hotelu Dom Dziennikarza w Kazimierzu Dolnym, gdzie przebywają do dzisiaj.
Najpierw opiekę nad dziećmi sprawowali wolontariusze z amerykańskiej fundacji adopcyjnej "Loving Families nad homes for orphans". Na jej czele stał pastor Matt Shea.
Militarna przeszłość pastora, jak i sama fundacja nie wzbudziła entuzjazmu ludzi. Choć kontrole nie wykazały uchybień, w marcu do puławskiego sądu rodzinnego wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Podejrzenie dotyczyło możliwości nielegalnej adopcji oraz handlu ludźmi.
Sąd zdecydował wówczas, że prawomocnymi opiekunkami sierot zostaną dwie kobiety. Pierwszą z nich była Ukrainka dyrektor domu dziecka z Mariupola, a drugą Polka, pracownica kazimierskiego magistratu.
Dodatkowo, dzieci nie mogły opuszczać gminy Kazimierz Dolny. Amerykanie opuścili hotel. 14. kwietnia Ukrainka dostała pełne prawo do opieki nad dziećmi.
Sąd uznał, że obywatelka Ukrainy daje rękojmię właściwiej opieki nad tymi dziećmi – tłumaczyła Barbara Markowska, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie, jak podaje "Dziennik Wschodni".
Dzieci mogą już też opuszczać gminę. Postanowienie uprawomocniło się w piątek, 22 kwietnia.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.