1 czerwca 9-letni Gino mieszkający na co dzień w Maastricht w Holandii przebywał akurat u swojej siostry w mieście Kerkrade. Po południu chłopiec poszedł pobawić się z rówieśnikami na boisku niedaleko domu. Nic nie zapowiadało dramatu, który miał się wkrótce rozegrać.
To właśnie na boisku 9-latek był widziany po raz ostatni. Miał wrócić do mieszkania o godzinie 19:30, jednak się nie zjawił. Zaniepokojeni bliscy dziecka powiadomili policję o jego zaginięciu. Służby uruchomiły bursztynowy alarm.
Policjanci wkrótce ustalili, że feralnego dnia podczas gry w piłkę dzieciom towarzyszył dorosły mężczyzna. Według relacji kolegów 9-latka człowiek ten miał ich zaczepiać, w języku angielskim przekonywać, że jest trenerem piłki nożnej i chwalić Gino za dobrą grę. Później Gino miał oddalić z boiska w towarzystwie "trenera".
W szeroko zakrojone poszukiwania dziecka zaangażowały się setki osób, w tym ochotników. W piątek w miejscowości oddalonej o kilka kilometrów od miejsca, w którym ostatni raz widziany był Gino, znaleziono hulajnogę należącą prawdopodobnie do zaginionego.
W sobotę dokonano kolejnego, tragicznego przełomu w sprawie. Nad ranem w jednym z domów w mieście Geleen oddalonym od Kerkrade o 30 km wolontariusze znaleźli ciało dziecka. Policja podejrzewa, że należy ono do Gino. Informacja ta nie została jednak jeszcze oficjalnie potwierdzona.
Czytaj także: "Trójwymiarowy globalny kryzys". Złe wieści
W sprawie zatrzymano 22-letniego mieszkańca Geleen. Mężczyzna jest podejrzewany o uprowadzenie chłopca, lecz nie przyznaje się do winy. Policja nie chce na ten moment zdradzić, czy jest to ta sama osoba, z którą Gino widziany był na boisku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.