Jak poinformował w piątek 21 czerwca fiński nadawca publiczny Yle, powołując się na źródła w krajowym wywiadzie, garnizony i bazy wojskowe rosyjskich sił lądowych w pobliżu granicy z Finlandią były prawie puste, choć Rosja zapowiedziała ich wzmocnienie.
Prawie 80 procent rosyjskich żołnierzy i sprzętu zostało przerzuconych spod fińskiej granicy na ukraiński front. Tymczasem w zagranicznych mediach pojawiły się doniesienia, że 90 tysięcy Rosjan przygotowywało się do nowej ofensywy przeciwko Ukrainie.
90 tysięcy Rosjan przygotowywało się do nowej ofensywy przeciwko Ukrainie. Zezwolenie USA na użycie broni na terytorium Rosji pozwoliło Ukrainie zniszczyć całe kolumny wojsk wzdłuż granicy, które czekały na rozkaz rozpoczęcia inwazji, podaje AP. Broń z zachodu pomogła również siłom ukraińskim w stabilizacji linii frontu w obwodzie charkowskim - poinformowała na swoim kanale w serwisie X Nexta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ostatnim czasie administracja prezydenta USA Joe Bidena zgodziła się na ukraińskie ataki na terytorium Rosji przy użyciu amerykańskiej broni, ale tylko w pobliżu obwodu charkowskiego. Zgodnie z jej decyzją Ukraina może używać dostarczanych przez USA systemów rakietowych HIMARS do atakowania rosyjskich żołnierzy oraz centrów dowodzenia i kontroli.
Rosja zaatakowała Charków. 3 osoby zabite, 38 rannych
Niestety, 22 czerwca w sobotnie popołudnie Rosjanie ponownie zaatakowali Charków. Pociski miały spaść na domy, przystanki transportu publicznego i sklepy.
Prezydent Wołodymyr Zełenski przekazał za pośrednictwem mediów społecznościowych, że Rosjanie zaatakowali Charków kierowanymi bombami lotniczymi. "Trwa usuwanie gruzów. Na miejscu obecne są wszystkie niezbędne służby. Na chwilę obecną wiemy o 19 rannych i trzech zabitych. Wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy stracili bliskich" - poinformował.
Czytaj także: Porozumienie Rosji i Korei. Co z wojną w Ukrainie?
Według najnowszych informacji przekazanych przez "Ukraińską Prawdę" zginęły trzy osoby, a 38 zostało rannych. Wśród poszkodowanych są także dzieci.
Lekarze walczą o życie czterech pacjentów - dwóch kobiet i dwóch mężczyzn, którzy znajdują się w ciężkim stanie - przekazał w rozmowie z portalem szef władz obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow.
Czytaj także: Rosja nie ma wyboru. "Brakuje chętnych"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.