Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Papież Franciszek ma wyraźne ciągoty w stronę Rosji i w zasadzie od początku inwazji na Ukrainę się z tym nie kryje. Jego wypowiedzi oburzają, ranią i szokują Ukraińców oraz świat zachodni, ale głowa kościoła robi swoje. Sęk w tym, że jego działania nijak się w Moskwie nie cieszą estymą. Dowodem niech będzie to, co mówi propaganda Kremla.
Tuż po wyborczym triumfie Władimira Putina w propagandowym programie w rosyjskiej telewizji Franciszek został jednym z bohaterów gorącej dyskusji, która przerodziła się w kłótnię. Rosjanie wykorzystali głowę kościoła i postawę papieża, by obrażać i wyśmiewać Zachód. A o nim samym powiedzieli lekceważąco: "A któż to jest?"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Program rozpoczął się dość niewinnie, jak na wyczyny Rosjan i ich machiny propagandowej. Były gratulacje dla Władimira Putina i radość z triumfu w "wyborach", były szumne zapowiedzi, że działający w okolicach Biełgorodu rebelianci zostaną pokonani, było wreszcie porównanie wyborów w Rosji do tych w USA.
Margaryta Simonian, twarz i mózg kremlowskiej propagandy, stwierdziła nawet, że Joe Biden i Donald Trump nie różnią się w zasadzie niczym oraz że Amerykanie nie mają pojęcia, co to demokracja. Na szczęście, jak stwierdziła, ta żywa jest wciąż w Rosji.
I nagle, jakby przypadkiem, jeden z gości wspomniał o słowach papieża Franciszka. "A któż to jest?" - wypaliła z lekceważeniem i wzburzeniem ulubienica Władimira Putina. I zaczęła się śmiać. Simonian długo wyliczała, które kraje na świecie są katolickie i przyznała, że Rosja do takich nie należy, więc słowa papieża nic tu nie znaczą.
Kto słucha gadania papieża w kwestiach wojny i pokoju? A cóż on ma z tym wspólnego... To jest populizm, na który może sobie pozwolić papież, a nie lider poważnego kraju - atakowała Margaryta Simonian.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jej rozmówcy wpadli w amok, zaczęło się przekrzykiwanie, awantura i wyliczanie argumentów. "Lwica Putina" wszystkich jednak spacyfikowała i postawiła na swoim. Szeroko się uśmiechała, wygrażała pięścią i wyśmiewała zachodnich liderów, Ukrainę oraz papieża Franciszka. A przecież ten nie kryje się z tym, że sprzyja Moskwie.
W wywiadzie dla szwajcarskiego nadawcy RSI, papież Franciszek powiedział, że Ukraina powinna wykazać się, jak to określił, "odwagą białej flagi" i wynegocjować zakończenie wojny z Rosją. Jego zdaniem na froncie nastał czas, gdy Ukraińcy winni dogadać się z agresorem i zakończyć wojnę. Ukraińców to wzburzyło, tak jak ich sojuszników.
A Rosjanie? Szybko wykorzystali słowa papieża i jego wsparcie.
Jak podała w poniedziałek propagandowa Ria Nowosti, czyli rządowa agencja informacyjna z Rosji, papież Franciszek miał pogratulować Władimirowi Putinowi jego zwycięstwa w kolejnych wyborach prezydenckich w tym kraju. Watykan nie potwierdza tych kontrowersyjnych doniesień, a sam papież milczy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.