Absurdalną historię z Lasku Wolskiego, gdzie zlokalizowane jest krakowskie zoo opisała "Gazeta Wyborcza". Jej czytelnik zgłosił, że chcąc iść na spacer po lesie zostawił samochód na jednym z parkingów nieopodal zoo.
Z opisu wynikało, że parking prowadzi Fundacja Park Miejski oraz zoo, a za każdą rozpoczętą godzinę kierowcy muszą zapłacić 4 złote. Krakowianin postanowił skorzystać z tej opcji, przejechał przez szlaban, zostawił auto i poszedł na spacer.
Zdziwił się gdy przyszło do płacenia, bo choć nie przekroczył godziny, a tym samym kwoty 4 złotych, okazało się, że za bilet musi zapłacić 25 złotych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszystko dlatego, że na parking prowadzą dwa wjazdy, a każdy z nich prowadzi inna firma. Wjeżdżając szlabanem po lewej zapłacimy 4 złote za każdą rozpoczętą godzinę, a wybierając ten po prawej jednorazowa opłata za całodzienny parking wyniesie 25 złotych.
I choć przed bramkami znajduje się tablica z informacją: "Wybierz właściwą bramkę wjazdową" czytelnik uważa to za absurd.
Żeby zaparkować właściwie, trzeba najpierw wysiąść z auta i przeczytać regulamin. Kto tak robi? Widzę komunikat, że opłata za godzinę wynosi 4 zł, więc wjeżdżam. A że mamy ruch prawostronny, intuicyjnie wybieram wjazd prawą stroną - żali się na łamach "GW".
Sytuacja jest co najmniej kuriozalna, bo wystarczy chwila nieuwagi i już płaci się nawet kilka razy więcej za parkowanie, niż można przypuszczać...