Rosja od lat rozsiewa propagandę w swoim kraju. Używa do tego najczęściej telewizji państwowej, która obecnie ukrywa prawdziwe działania i intencje Rosji w Ukrainie. Po lutowej inwazji unikano nawet słowa "wojna", zamiast tego mówiono o "specjalnej operacji wojskowej", której celem mieli być "naziści".
W internecie roi się od filmów zmanipulowanych przez Rosjan. Najczęściej w mocno nieudolny sposób. Na jednym z nowszych widzimy, jak saperzy poszukują min. Na teoretycznie niebezpiecznym terenie bez problemu chodzi sobie jednak... kamerzysta, który w dodatku znajduje się przed saperami, a nie za nimi, jak nakazywałby rozsądek.
Rosyjscy propagandyści uważają, że jest w porządku, aby kamerzysta szedł przez pole minowe przed oddziałem saperów - kwituje NEXTA.
Nawet ludobójstwo nazwali "prowokacją"
Propaganda w Rosji działa na masową skalę. Po wybuchu wojny w kraju zlikwidowano niezależne media, a wszelkie protesty przeciwko wojnie są szybko tłumione. Wprowadzono też karę 15 lat więzienia za "fałszywych informacji" i "dyskredytację sił zbrojnych".
Machina Kremla posunęła się nawet do tego, że po ludobójstwie, którego Rosja dokonała w Buczy, stwierdzono, że to "kolejna prowokacja Ukraińców". Taką narrację przyjęło m.in. rosyjskie ministerstwo obrony. Dziennikarze gazety "The New York Times" opublikowali później zdjęcia satelitarne, na których widać, że ciała zabitych Ukraińców leżały na ulicach Buczy co najmniej od 11 marca - a więc na długo, zanim Rosjanie opuścili miasto i zaczęli mówić o "prowokacji".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.