Prof. Zbigniew Gaciong rektorem WUM jest o 1 września ubiegłego roku. Zaraz po objęciu tego stanowiska podkreślano, jak wiele głosów uzyskał. Ze 198 elektorów poparło go aż 118. Jego przeciwnik dostał jedynie 80 głosów.
Czytaj także: Koronawirus. Radosław Pazura zaszczepił się na COVID-19 poza kolejnością. "Nie żałuję"
Profesor specjalizuje się w chorobach wewnętrznych i nadciśnieniu tętniczym. Od 1980 roku pracował w Instytucie Transplantologii. Oprócz tego prof. Gaciong zasiada w Radzie Fundacji TVN. I to przyciągnęło szczególną uwagę publiki.
Początkowo rektor WUM twierdził, że o szczepieniach celebrytów nie miał pojęcia. Później na jaw wyszło, że osobiście witał w szpitalu niektóre osoby. O wyjaśnienia tej kwestii poprosił sam minister zdrowia Adam Niedzielski.
Czytaj także: Rydzyk błaga o pomoc. Mówi o Sądzie Ostatecznym
Rektor przyznał, że doglądał szpitala w dniu szczepień i faktycznie wśród oczekujących rozpoznał kila znanych twarzy. Nie jest jednak pewne dlaczego prof. Gaciong nie zwrócił uwagi na to, że oczekujący nie należą przecież do grupy "zero". Bo o samej akcji promocyjnej rektor przecież nie wiedział.
Pojawiło się więc pytanie, jak wyglądał dobór celebrytów do "promocyjnych" szczepień. Na to pytanie rektor nie potrafił odpowiedzieć, dlatego powołał komisję, która ma wyjaśnić szczegóły tego, jak doszło do niefortunnej akcji promocji szczepionek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.