"Skandaliczne zdarzenie". Tak nasza Czytelniczka opisuje podejście jednej z najpopularniejszych firm carsharingowych w Polsce do klienta. Kobieta czuje się poszkodowana i potraktowana bez szacunku.
We wtorek, 9 lipca, nasza Czytelniczka miała jechać na pogrzeb. Chciała pokonać kilkaset kilometrów samochodem wynajętym od firmy Panek. Zarezerwowała auto i opłaciła usługę carsharingu. Pojazd miała odebrać cztery godziny później pod jedną z krakowskich galerii handlowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po dwóch godzinach kobieta dostała wiadomość o anulowaniu rezerwacji. Zaniepokojona skontaktowała się z Pankiem, aby zweryfikować, czy na pewno samochód zostanie dostarczony pod umówione miejsce. Zadzwoniła na infolinię.
Powiedziano mi wówczas, że to błąd systemu i wszystko odbędzie się zgodnie z planem, i że powinnam podejść na parking odebrać samochód - mówi nam poszkodowana kobieta.
Nasza Czytelniczka udała się na miejsce i oczekiwała na przyjazd kierowcy. Kobiecie towarzyszyło małe dziecko. Na miejscu jeszcze raz zadzwoniła na infolinię, aby potwierdzić, czy auto dojedzie. Po raz kolejny otrzymała zapewnienie, że usługa zostanie zrealizowana.
Jakież było zdziwienie kobiety, gdy samochód nie przyjechał o wyznaczonej porze, a konsultantka na infolinii przekazała, że usługa nie zostanie jednak zrealizowana. 5 minut później klientka dostała SMS-a o "potwierdzeniu anulowania usługi".
Zbulwersowana kobieta domaga się odszkodowania. Panek nie reaguje
Kobieta nie kryje złości. Nie dość, że nie zrealizowano jej zamówienia, to jeszcze sama musiała prosić się o szczegóły dotyczące rezerwacji.
Zostałam sama z dzieckiem w 34-stopniowym upale w drodze na ceremonię pogrzebową do innego miasta. Nie dostałam żadnej pomocy, żadnego samochodu. Nawet do mnie zadzwoniono, musiałam sama ponownie zadzwonić, żeby zapytać, co dalej - mówi zdenerwowana Czytelniczka.
Poszkodowana klientka dodaje jednocześnie, że obsługa na infolinii była "niemiła, nie przeprosiła, a także nie zaproponowała żadnej rekompensaty".
Pracownicy nie zadali sobie trudu wyjaśnienia sytuacji. Często przekazuje się klientom rabaty czy darmowe przejazdy. Panek nie zrobił w tej sprawie nic! - twierdzi klientka.
Czytaj także: Trzy aktorki zginęły w wypadku. Kierowcy z zarzutami
Panek zwrócił poszkodowanej klientce 400 zł za zamówienie, ale nie zgodził się na inną formę rekompensaty. Kobieta chce 1500 zł zwrotu kosztów za taksówkę, którą musiała zamówić, aby dostać się na pogrzeb, a także 2000 zł odszkodowania. Firma odrzuciła taką formę reklamacji.
Jak udało nam się ustalić, sprawa trafiła do Inspekcji Handlowej, która w najbliższych dniach powinna odnieść się do roszczeń naszej Czytelniczki. Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z firmą Panek, aby zapytać, dlaczego usługa nie została zrealizowana i czemu kobieta została wprowadzona w błąd. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy do momentu publikacji tekstu.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl