W obliczu sytuacji kryzysowej ten 14-latek zachował zimną krew i wykazał się niesamowitą dojrzałością. 13 maja wieczorem Bartosz Mączka jechał autobusem miejskim w Piotrkowie Trybunalskim. Gdy na przystanku drzwi pojazdu podejrzanie długo się nie otwierały, pasażerowie zauważyli, że z kierowcą dzieje się coś niedobrego.
Czytaj także: Z Odry wyłowiono zwłoki 13-latka. Są wyniki sekcji zwłok
Nastolatek uratował kierowcę i pasażerów
Nagle jedna pani z tyłu zauważyła w lusterku, że coś dziwnego dzieje się z kierowcą. Zaniepokoiłem się i podbiegłem do niego. Zobaczyłem, że silnie drgał i leciała mu z ust krew, zapewne przegryzł sobie język. Postanowiłem go unieruchomić, żeby nic sobie nie zrobił i ułożyć go w bezpiecznej pozycji – powiedział Bartosz Mączka portalowi "Piotrków Trybunalski Nasze Miasto".
Wówczas chłopak poprosił dwie współpasażerki, by zadzwoniły po pogotowie, a sam przystąpił do ratowania chorego. Kierowca przebudził się i zaczął majaczyć. Wtedy ważyły się losy osób obecnych w autobusie. Na szczęście Bartosz Mączka 14-latek w porę zareagował:
Czytaj także: Włamał się i ukradł 100 zł. Wpadł po 12 latach
W tym momencie, i to było najgorsze, pan kierowca wcisnął pedał gazu, emzetka gwałtownie ruszyła i przez szarpnięcie wszyscy polecieli do przodu, włącznie ze mną. Wtedy wstałem, wyciągnąłem kluczyki i przytrzymałem kierowcę. Mało brakowało, a uderzylibyśmy w słup – relacjonuje nastolatek
Dzięki interwencji bohaterskiego chłopaka wszystko dobrze się skończyło. Bartosz wypuścił pasażerów z pojazdu, a kierowca autobusu trafił do szpitala, jego samopoczucie się poprawiło.
W imieniu tego kierowcy i wszystkich pozostałych, dyspozytora i całej załogi MZK chciałem - za państwa pośrednictwem - przekazać serdeczne podziękowania Bartoszowi za jego godną pochwały postawę - powiedział prezes piotrkowskiego MZK Zbigniewa Stankowski portalowi "Nasze Miasto".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.