Niecodzienny incydent miał miejsce 29 sierpnia w Pajęcznie. Do jednego z tamtejszych marketów dwóch mężczyzn przyjechało samochodem marki mercedes. Jak miało się okazać, mieli niecne zamiary. Ze sklepu zabrali cztery butelki alkoholu, za które nie zamierzali zapłacić.
Kradzież rodem z komedii
Po kradzieży jeden z mężczyzn wsiadł do samochodu i odjechał... zostawiając swojego towarzysza na miejscu przestępstwa. Sprawca został ujęty w sklepie i podał ekspedientkom numer swojego telefonu, który został w mercedesie.
Kobiety zadzwoniły, słuchawkę odebrał wspólnik złodzieja. Ekspedientki zażądały od niego zwrotu skradzionego towaru i, o dziwo, mężczyzna dał się namówić. Wrócił do marketu po swojego kompana i zwrócił dwie butelki wódki, czyli połowę swojego łupu.
Wszystko poszło nie tak
Mężczyźni odjechali z miejsca przestępstwa. To jednak nie był koniec ich przygód. Podczas ucieczki uderzyli pojazdem w ścianę budynku. Niezrażeni kontynuowali jazdę uszkodzonym samochodem.
O całym zdarzeniu została powiadomiona policja, która po krótkim pościgu zatrzymała obu sprawców. Byli to bracia w wieku 26 i 30 lat, mieszkający w powiecie pajęczańskim.
Co ciekawe, sprawcy nie nacieszyli się łupem. Z pozostałych dwóch butelek procentowego trunku jedną potłukli, a drugą wyrzucili na widok radiowozu - poinformował oficer prasowy KPP w Pajęcznie.
Mężczyźni odpowiedzą za kradzież sklepową oraz za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości i wbrew zakazowi sądu. Grozi im kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.