Wiosna powoli dobiega końca, a co za tym idzie, w polskich lasach bez trudu można napotkać podloty, koźlęta sarny czy lochy z młodymi. Dla wielu z tych nowo narodzonych zwierząt najbliższe tygodnie będą kluczowe dla ich dalszego przetrwania.
Jak się jednak okazuje, w polskich lasach na będące niewielkich rozmiarów i nieporadne zwierzęta czeka wiele zagrożeń. W wielu przypadkach wystarczą nawet niewielkie błędy czy źle postawione kroki, które mogą zakończyć ich świeżo rozpoczęte życie.
Brutalnie przekonało się o tym koźlątko sarny, które urodziło się w Nadleśnictwie Lidzbark na Mazurach. W trakcie wspólnej wędrówki z matką niefortunnie wpadło do jednego z wielu znajdujących się w tej okolicy otworów nor. Było to na tyle nieszczęśliwe, że koźlątko ma dobre utknęło w tej śmiertelnej pułapce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Przebadali truskawki z bazaru. Oto co tak naprawdę jemy
Leśniczka była na miejscu i uratowała młode zwierzę
Szczęście w nieszczęściu. W okolicy znajdowała się właśnie leśniczka Agnieszka Białecka. Kobieta natychmiast usłyszała bardzo głośny i rozpaczliwy pisk zwierzęcia, w którego kierunku się udała. Początkowo z bezpiecznej odległości przyglądała się całej sytuacji i widząc kozę sarny, chciała się już wycofać.
Ta jednak spłoszona zbliżaniem się człowieka nagle odbiegła pozostawiając koźlę samemu. Dla leśniczki był to jasny znak, że z małym coś jest nie tak, więc zbliżyła się do miejsca, z którego napływał pisk. Jak się okazało, była to właśnie zaklinowana w norze młoda sarna.
Pani Agnieszka niezwłocznie przez rękawiczki gumowe delikatnie uwolniła młodą sarenkę wyciągając ją za nóżki i zostawiła w jagodzinach. Oddaliła się od miejsca. Po jakimś czasie Pani Agnieszka wróciła, a matkę z uratowanym koźlęciem widziała w oddali. Otwory nor zostały zabezpieczone, by sytuacja już się nie powtórzyła. - czytamy w poście Nadleśnictwa Lidzbark.