Tropikalna burza Amanda dotarła do Salwadoru w niedzielę. Państwo nawiedziły ulewy i powodzie, które przyczyniły się do śmierci 10 osób. Minister spraw wewnętrznych przyznał, że "cały kraj stoi w obliczu sytuacji krytycznej" oraz że "sytuacja jest poważna".
Burza tropikalna Amanda zdewastowała Salwador
Cykl tropikalny powstał na początku tygodnia. W sobotę został oznaczony jako depresja tropikalna 2-E, a w niedzielę Narodowe Centrum Śledzenia Huraganów w USA oficjalnie nazwało burzę tropikalną Amanda. Burza ta charakteryzuje się ciągłym wiatrem osiągającym prędkość 64 km na godzinę.
Ulewy mogą spowodować kolejne powodzie w południowej Gwatemali, zachodnim Hondurasie i południowo-wschodnim Meksyku. W niektórych miejscach w ciągu kilku godzin może spaść nawet 50 mm deszczu - stąd obawy o powodzie i osuwiska. W Gwatemali i Salwadorze możliwe są całkowite opady do 600–800 mm.
Prezydent Salwadoru, Nayib Bukele, ogłosił w piątek 15-dniowy stan wyjątkowy. Do niedzieli aż 1200 osób zostało bez dachu nad głową, a około 900 domów zostało zniszczonych. Burmistrz San Salvador, stolicy Salwadoru, przyznał, że kraj nigdy nie doświadczył podobnej sytuacji, jeśli dodatkowo weźmie się pod uwagę epidemię koronawirusa.
Władze zapowiedziały również, że deszcz utrzyma się do poniedziałku. Obszary zachodniej części Salwadoru będą monitorowane przez służby ratownicze - istnieje ryzyko, że duża liczba rzek może wylać wodę. Ministerstwo Środowiska ostrzegło również społeczeństwo przed wysokim prawdopodobieństwem gwałtownych powodzi, lawin błotnych i spadających gruzów wzdłuż stref przybrzeżnych.
Zobacz także: Oszuści z Nigerii oszukiwali kobiety na portalach randkowych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl