Choć Waszyngton spodziewał się, że 6 stycznia podczas obrad Kongresu może zrobić się nieco bardziej gorąco niż zwykle, nikt nie był gotowy na aż taki atak. Zwolennicy Donalda Trumpa nie mieli litości. Kapitol został zdewastowany, ponadto skradziono też ważne dokumenty i komputery.
Sprzęt straciła m.in. spikerka Izby Reprezentantów - Nancy Pelosi. Dzięki nagraniom z wydarzenia udało się ustalić, kto najprawdopodobniej mógł zabrać komputer. Z relacji dziennikarza CBS News Davida Begnauda wynika, że podejrzaną jest Riley J. Williams.
Jednak dziewczyny nie da się przesłuchać. Media informują, że zapadła się pod ziemię. Dziennikarz CBS relacjonuje na Twitterze zeznania matki Riley. Miała podobno spakować plecak i wyjść z domu, mówiąc jedynie, że wróci za kilka tygodni. Usunęła też wszystkie swoje konta w mediach społecznościowych.
Riley J. Williams jest oskarżona w związku z zamieszkami na Kapitolu. Podobno ukradła komputer z biura Nancy Pelosi, a teraz FBI bada donos, jakoby zamierzała wysłać komputer przyjacielowi w Rosji, który miałby go sprzedać rosyjskiemu wywiadowi. Wygląda na to, że Williams "uciekła" - poinformował na Twitterze David Begnaud, dziennikarz CBS News.
Policjanci próbowali namierzyć telefon podejrzanej - bezskutecznie. Problem pojawia się również z namierzeniem skradzionego komputera. Riley miała powiedzieć, że wyśle sprzęt znajomemu w Rosji, który przekaże go rosyjskiemu wywiadowi. Nie wiadomo jednak, czy już to zrobiła, czy ma komputer przy sobie.
Rodzice dziewczyny nie wiedzieli o jej poczynaniach. Faktycznie dziewczyna pojechała na protesty razem z ojcem, ale na miejscu rozdzielili się. Matka dziewczyny miała przyznać, że od kilku tygodni obserwowała jej fascynację Donaldem Trumpem oraz skrajnie prawicowe poglądy. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że eskalują do tego stopnia.
Atak na Kapitol. Komentarz eksperta dla o2.pl
Rozmawialiśmy niedawno na ten temat z ekspertami. Były zastępca dyrektora Zarządu Wywiadu Międzynarodowego Sztabu Wojskowego NATO, gen. Jarosław Stróżyk z Uniwersytetu Wrocławskiego przyznał, że to, co stało się na Kapitolu było efektem retoryki Trumpa.
Atak na siedzibę amerykańskiego Kongresu pokazuje, jak łatwo zdestabilizować sytuację wewnętrzną w tak ugruntowanej demokracji. Prawdopodobny czynny udział funkcjonariuszy służb porządku publicznego oraz celowe zaniechania policji kongresowej to efekt retoryki prezydenta Trumpa oraz mediów mu sprzyjających - mówi o2 ekspert wojskowy.