Amerykanie dowiedzieli się, że generał Walerij Gierasimow planuje wyjazd na linię frontu, ale ukryli tę informację przed Ukraińcami. Miało to być spowodowane obawami, że Ukraina zaplanuje zamach, który później doprowadzi do wojny między Stanami Zjednoczonymi a Rosją.
Stany Zjednoczone boją się wojny
Strona ukraińska mimo wszystko dowiedziała się o wizycie — przekazuje "The Washington Post". Waszyngton podjął wówczas nadzwyczajny krok — poprosił o zaprzestanie ataku.
Powiedzieliśmy im, żeby tego nie robili. Powiedzieliśmy: Hej, to za dużo - powiedział jeden z urzędników amerykańskich
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiadomość nadeszła jednak za późno. Ukraińskie wojsko poinformowało Amerykanów, że rozpoczęli już atak. Dziesiątki Rosjan zginęło, jednak nie było wśród nich generała Gierasimowa. Po tych wydarzeniach rosyjscy dowódcy wojskowi ograniczyli swoje wizyty na froncie.
Czytaj także: "Zgadzasz się?". Elon Musk zwrócił się do Putina
Do ataku doszło 28 kwietnia. Doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko napisał w Telegramie, że doszło do wybuchu w rejonie sztabu 2. armii sił zbrojnych Rosji. Ołeksij Arestowycz, doradca Wołodymyra Zełenskiego potwierdził, że pod Iziumem zniszczono dwa punkty dowodzenia armii rosyjskiej. Gierasimow i inni oficerowie znajdowali się wówczas punkcie dowodzenia. Media informowały, że szef sztabu generalnego Rosji przybył osobiście na front.
66-letni Gierasimow został raniony odłamkiem w prawą nogę, a jego stan nie zagrażał życiu. 1 maja przekazano, że generał został ewakuowany z terenu, w którym doszło do wybuchów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.