Nadszedł czas wyborów prezydenckich w USA. 3 listopada miliony Amerykanów udadzą się do urn wyborczych, aby wybrać pomiędzy Donaldem Trumpem a Joe Bidenem. W przededniu wyborów pojawiły się obawy o możliwość ich bezpiecznego przeprowadzenia. Te są spowodowane złą sytuacją pandemiczną w USA, gdzie ostatnio odnotowuje się ogólnokrajowy wzrost zakażeń koronawirusem.
Urzędnicy hrabstwa Iowa przestrzegają głosujących. Proszą ich o zachowanie szczególnej ostrożności w lokalach wyborczych. Ponadto przygotowują się na uczestnictwo w wyborach wielu osób zarażonych, którzy skorzystają z tzw. głosowania przy krawężniku. Specjalne rozwiązanie oddania głosu ze swojego samochodu przed lokalem było dotychczas przeznaczone tylko dla niepełnosprawnych.
Nie możemy sobie pozwolić na to, aby dzień wyborów był wydarzeniem, które spowoduje wzrost siły rozprzestrzeniania się wirusa w całym stanie i kraju - przyznaje Stacey Walker, inspektor hrabstwa Linn w Cedar Rapids.
Część wyborców skorzystała z opcji wcześniejszego zagłosowania. Pomimo to pozostało wielu Amerykanów, którzy oddadzą swój głos dzisiaj. Na konferencji prasowej w zeszłym tygodniu sekretarz stanu Iowa Paul Pate przyznał, że przekazano pracownikom lokalów w stanie 145 tysięcy rękawiczek, 200 tysięcy masek i 11 tysięcy znaczników dystansujących.
Czytaj także: Biden krytykował Polskę. Jest odpowiedź Trumpa
Stany Zjednoczone są krajem najbardziej doświadczonym pandemią koronawirusa. Niedawno przekroczono tam pierwszy raz na świecie granicę stu tysięcy nowych zakażeń w ciągu doby. Od początku pandemii koronawirusem zakaziło się tam około 9,37 mln Amerykanów. Niestety ponad 230 tys. z nich zmarło.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.