Vasquez jest bardzo doświadczonym żołnierzem. Odsłużył dwie tury w Iraku i jedną w Afganistanie. Ma czwórkę dzieci, dlatego obiecał żonie, że będzie na wojnie maksymalnie dwa miesiące. Słowa dotrzymał i kilka dni temu pożegnał się z kolegami, z którymi spędził ostatnie tygodnie.
Czytaj także: Nowy sojusz reżimu Putina? Wysoka cena za spokój
W nocy ze środy na czwartek weteran amerykańskiej armii przebywał w Warszawie, skąd wyleci do Stanów Zjednoczonych. Zatrzymał się w hotelu Polonia Palace, który mieści się na al. Jerozolimskich.
Jestem w pokoju 414 w Polonia Palace w Warszawie. Jutro wracam do domu. Jeśli ktoś z Was, teoretycznych twardzieli, ma ochotę na rozmowę, to macie szansę. Macie pięć godzin. Spotkamy się na dole - napisał na Twitterze.
Jego wpis podzielił internautów. Jeden z nich uważa, że powinien usunąć ten post i skupić się na bezpiecznym powrocie do domu. Inni z kolei dziękują za "fantastyczną robotę", jaką wykonał, broniąc Ukrainy.
Po kilku godzinach Vasquez dodał kolejny wpis, który jasno zasugerował, że musi odpocząć w pokoju hotelowym. "Niedługo wrócę" - napisał.
"Pamiętaj, żeby wrócić do domu"
Vasquez ma 47 lat i mógłby wieść spokojne życie w Stanach Zjednoczonych. Nie mógł jednak patrzeć, jak Rosja bezpodstawnie atakuje Ukrainę i ruszył na wojnę do Europy. Żona mężczyzny opowiedziała z rozmowie z "Daily Mail", jak James powiedział jej, że chce lecieć do Kijowa.
Śmiało, tylko pamiętaj, żeby wrócić do domu - mówiła Tina. - Jestem bardzo dumna z mojego męża, on jest moim bohaterem. Poznał wielu wspaniałych ludzi w Ukrainie - dodała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.