We wtorek rodzice Andrew Petersa otrzymali telefon z jego jednostki z informacją, że 28-letni weteran armii amerykańskiej zginął, służąc na pierwszej linii frontu w Międzynarodowym Legionie Obrony Ukrainy.
Przeczytaj także: Donald Trump używał teczki po tajnych dokumentach jako abażuru lampy
Andrew miał silne przekonanie o tym, co jest dobre, a co złe. Czuł potrzebę użycia swoich wojskowych umiejętności bojowych, aby pomóc Ukraińcom w wyzwoleniu ich kraju. Był mocno związany z żołnierzami ze swojej jednostki, wszyscy dobrze go traktowali. Jesteśmy bardzo dumni z jego odwagi i bezinteresownego poświęcenia - powiedzieli CNN rodzice Petersa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Andrew służbę w armii miał w genach, ponieważ jego ojciec także był wojskowym. Amerykanin zginął 16 lutego. Powołując się na obawy związane z bezpieczeństwem, jego jednostka i urzędnicy nie ujawnili konkretnej lokalizacji, w której zmarł amerykański ochotnik.
Przeczytaj także: Znaleźli to w walizce na lotnisku. Straż graniczna pokazała zdjęcie
Według Associated Press, w wojnie zginęło lub zostało rannych ponad 100 tysięcy ukraińskich żołnierzy. Peters jest co najmniej siódmym Amerykaninem zabitym na Ukrainie po rozpoczęciu inwazji Rosji w zeszłym roku.
Nastolatek w armii USA
Po ukończeniu studiów, na cztery dni przed ukończeniem 18 roku życia, Andrew wyjechał na pierwsze szkolenie wojskowe. W 2014 roku służył w Afganistanie, a po czterech latach wrócił do domu.
Kiedy jednak na Ukrainie wybuchła wojna, Andrew Peters zgłosił się na ochotnika do walki z inwazją rosyjską. Przybył na Ukrainę w listopadzie z własnym sprzętem wojskowym.
Przeczytaj także: Chiny ukarzą USA. Zapowiedziały publicznie swój kolejny ruch
Pamiętam, jak powiedział mi: Tato, nie możesz uwierzyć w horror i cierpienie narodu ukraińskiego, które się tutaj dzieje - wspominał jego ojciec.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.