We Francji odbywa się wyścig Criterium du Dauhpine. To sprawdzian dla najlepszych kolarzy na świecie przed Tour de France (najważniejsze zawody w kolarstwie), który rozpocznie się 29 sierpnia. Wyścig liczy pięć etapów i w czwartek odbył się drugi, z finiszem pod górę.
Na górskich etapach, takich jak w czwartek, peleton dzieli się na mniejsze części. Najlepsi są z przodu, ale wielu zawodników nie dotrzymuje ich tempa i przyjeżdża z kilkunastominutowymi stratami do triumfatora. Tak było też we Francji. Zwycięzca Primoz Roglic i kilku kolarzy za nim wjechali na metę tylko przy lekkich opadach deszczu.
Chmury były jednak coraz ciemniejsze i wszystko wskazywało na to, że nadciąga silna burza. Jej intensywność przebiła jednak jakiekolwiek obawy. Z nieba zaczęły spadać dosłownie kulki lodowe. Do tego lało. Jednakże nie deszcz, a grad był problemem. Poniszczył plecy kilku kolarzom, którzy nie wytrzymali tempa najlepszych i ostatnie kilometry etapu pokonywali w potężnej burzy.
Kolarze szukali schronienia, gdzie tylko się dało, bo grad wielkości piłeczki pingpongowej był bardzo niebezpieczny dla nich. Nie wszystkim się to jednak udało i dlatego niektórych plecy wyglądały koszmarnie. Swoje rany po opadach gradu pokazał m. in. Tim Declercq, kolarz grupy Deceuninck-Quick Step. Uwaga, fotografia jest tylko dla osób o mocnych nerwach.