NASA poinformowała w poniedziałek o swojej nowej misji, która ma wystartować 24 listopada. Plan obejmuje odbicie planetoidy w głębokim kosmosie za pomocą statku kosmicznego. Ma to być trening dla ewentualnych przyszłych misji ratunkowych.
Misja NASA niczym z "Armageddonu"
W ramach misji Double Asteroid Redirection Test (DART) amerykańska agencja kosmiczna wyśle dwie sondy kosmiczne w kierunku planetoidy Didymos. Skalisty układ podwójny nie stanowi realnego zagrożenia dla naszej planety. Celem misji jest jednak sprawdzenie, czy statek kosmiczny jest w stanie skutecznie odbić asteroidę na kursie zderzeniowym z Ziemią.
Układ kosmiczny składa się z dwóch obiektów - Didymosa, który ma około 780 m średnicy oraz mniejszego, około 160-metrowego satelity nazwanego Dimorphos. Dimorphos zbliżył się stosunkowo blisko Ziemi w 2003 roku i według NASA ma większe szanse na uderzenie w Ziemię, dlatego to właśnie on jest celem misji.
DART ma rozbić się na Dimorphosie z prędkością około 24 tys. kilometrów na godzinę 2 października 2022 roku. W ten sposób zmieni prędkość obiektu o ułamek procenta, ale to wystarczy, aby NASA mogła zmierzyć jego zmienioną orbitę. Zapewni to cenny wkład w przyszłe misje mające na celu odbijanie asteroid.
DART będzie pierwszą demonstracją techniki impaktora kinetycznego, która polega na wysłaniu jednego lub więcej dużych, szybkich statków kosmicznych na ścieżkę asteroidy w kosmosie, aby zmienić jej ruch - czytamy w oświadczeniu NASA.
NASA uważa każdy obiekt znajdujący się w pobliżu Ziemi za "potencjalnie niebezpieczny", jeśli znajduje się w odległości 0,05 jednostki astronomicznej (7,4 mln km) i ma średnicę większą niż 140 m. Według amerykańskiej agencji kosmicznej takich obiektów jest nieco ponad 25 000, ale znacznie więcej czeka na odkrycie.
Znalezienie asteroid, które stwarzają potencjalne ryzyko uderzenia w Ziemię, śledzenie ich i opisywanie ich ma kluczowe znaczenie dla wszystkich wysiłków obrony planetarnej – informuje NASA.