O sprawie pisze teraz "Fox News". Portal zaznacza, że koszmar rozegrał się w minioną sobotę, 22 lipca. Wówczas pewien turysta znalazł na szlaku martwą kobietę. Powiadomił strażników "Montana Fish, Wildlife and Parks".
Przyrodnicy - bez cienia wątpliwości - stwierdzili, że za śmiercią 47-latki stoi niedźwiedź grizzly. Ich zdaniem rany na ciele Amerykanki potwierdzały jednoznacznie atak tego zwierzęcia. Natrafiono też na jego ślady.
Sprawą zajęła się policja. Początkowo nie było jasne, kim jest kobieta, która padła ofiarą niedźwiedzia. W poniedziałek, 24 lipca, biuro szeryfa hrabstwa Gallatin poinformowało w poście na Facebooku, że zmarła została zidentyfikowana jako Amie Adamson.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaatakował ją niedźwiedź grizzly. Adamson nie żyje
W chwili śmierci Amie wędrowała lub biegła po szlaku. Często robiła to wczesnym rankiem. Ustalono, że przyczyną śmierci 47-latki było wykrwawienie, w wyniku okaleczenia przez niedźwiedzia - podała policja.
Portal przypomina, że Adamson pracowała do 2015 jako nauczycielka. Potem porzuciła karierę w szkole i zaczęła podróżować z plecakiem po Stanach Zjednoczonych. Napisała nawet książę o swoich przeżyciach pt. "Walking Out: One Teacher's Reflections on Walking out of the Classroom to Walk America".
O strasznej śmierci 47-latki napisała na Facebooku też jej mama. "To prawdopodobnie najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek musiałam tu podać. Wczoraj rano straciliśmy naszą piękną, mądrą, utalentowaną córkę Amie. Nasza pierworodna" - wyjaśniła seniorka, co cytuje portal "abc7ny.com".