Mieszkańcy wsi Marianka (woj. lubelskie) ucieszyli się na widok fotoradaru. Ten pojawił się na skraju ich wsi przy głównej drodze. Wśród społeczności pojawiła się nadzieja, że urządzenie rozwiąże problem piratów drogowych. Prosty odcinek jezdni sprawiał, że ci często przekraczali prędkość.
Sprawę opisał portal Fakt, który porozmawiał z ludźmi, mieszkającymi we wsi. Ci przyznali, że pędzący kierowcy stanowili duży problem. Fotoradar okazał się niepodłączoną atrapą, która miała pełnić rolę straszaka. Nie wiadomo, kto zamontował urządzenie. Nikomu to jednak nie przeszkadzało, gdyż nietypowy znak drogowy spełniał swoją rolę.
Nie mamy chodnika, musimy chodzić poboczem. Jest niebezpiecznie. Często prosimy o pomoc policję, ale radiowóz nie będzie tu stał przez 24 godziny na dobę - powiedział Faktowi jeden z mieszkańców.
Problemy
Po pewnym czasie zagadkę fotoradaru rozgryźli kierowcy. Zapewne nie spodobał im się ograniczający ich straszak. Jeden z nich postanowił poinformować o atrapie portale internetowe, które ustaliły, że jest to samowola budowlana. Sprawę zaczęli badać pracownicy nadzoru budowlanego. Okazało się, że podróbka stoi na terenie prywatnym, przed ogrodzeniem jednej z posesji. Nie wiadomo, czy będzie musiała zostać usunięta.
Czytaj też: Rolnik zabił wilka. Udusił go gołymi rękami