Jak informuje New York Post, na co dzień Jerry Jouret mieszka w górskim domku w Big Pine w stanie Kalifornia. Tymczasem jego bliscy, których feralnego dnia 81-latek pojechał odwiedzić – w Gardnerville w stanie Nevada.
Samochód utknął w zaspie śnieżnej. Jak 81-latek przetrwał?
Wbrew nadziejom 81-latka nie zdołał on dotrzeć do celu podróży – wcześniej złapała go burza śnieżna. Matematyk i zarazem były pracownik NASA w pewnym momencie stracił panowanie nad pojazdem. W rezultacie wjechał w głęboką zaspę, a jego auto zostało całkowicie unieruchomione.
Przeczytaj także: Polski topielec wyłowiony w środku nocy z Morza Północnego. Spektakularna akcja ratunkowa
Ponieważ burza nie ustawała, Jerry Jouret zdecydował się na pozostanie w aucie. 81-latek miał przy sobie tylko lekką kurtkę, cienką kołdrę oraz ręcznik kąpielowy. Starszy pan, zdając sobie sprawę, że pomoc może nadejść zarówno za kilka godzin, jak i kilka dni, postanowił oszczędzać benzynę oraz akumulator, ogrzewając auto tylko krótkimi partiami. Tak uniknął wyziębienia organizmu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: Turcy nam tego nie zapomną. Nagranie z Polakami ma miliony odsłon
Jerry Jouret przeżył, pijąc wytopioną ze śniegu wodę oraz jedząc rogaliki, cukierki i herbatniki, zabrane jako prowiant na podróż. Nieobecność 81-latka została zauważona dopiero po czterech dniach, jednak ze względu na warunki pogodowe funkcjonariusze z Biura Szeryfa Hrabstwa Inyo musieli wstrzymać się z poszukiwaniami.
Przeczytaj także: "Żywych nie odnaleziono". W Dnieprze potwierdzono śmierć 44 osób
Ostatecznie akcja ratunkowa ruszyła dopiero sześć dni po zaginięciu 81-latka. Łącznie Jerry Jouret czekał na pomoc aż tydzień – senior został odnaleziony m.in. dzięki sprawdzeniu, w jakim obszarze po raz ostatni logował się jego telefon komórkowy. Jouret trafił do szpitala, jednak okazało się, że cieszy się dobrym zdrowiem i po kilku godzinach mógł już wrócić do domu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.